Izydor
Stella-Sawicki

patriota polski, wybitny inżynier, statyk i konstruktor, nauczyciel akademicki, przyjaciel i wychowawca młodzieży, założyciel, organizator i pierwszy rektor Politechniki Krakowskiej


  Urodzony 5 IV 1881 r. we Lwowie jako syn Jana, doktora medycyny. Po ukończeniu szkoły realnej wstąpił w 1899 r. na Wydział Inżynierii Lądowej i Wodnej Politechniki Lwowskiej, który ukończył w 1904 r., uzyskując dyplom inżyniera. W latach 1905 - 1907 pracował jako asystent na Politechnice Lwowskiej w Katedrze Mostów; w latach 1907 - 1918 w Krajowym Biurze Melioracyjnym we Lwowie jako starszy inżynier, a następnie radca budowlany. Równocześnie wykładał budownictwo jako docent w Szkole Ogrodniczej we Lwowie (1911 - 1914). W 1914 r. uzyskał tytuł i prawa "autoryzowanego inżyniera budowlanego", a w 1917 r. - mierniczego przysięgłego. Po odzyskaniu niepodległości został powołany do Ministerstwa Robót Publicznych, w którym pełnił obowiązki naczelnika Oddziału Wodnego w Kielcach. Pracę w Akademii Górniczej rozpoczął w 1921 r., a w 1922 r. został mianowany profesorem nadzwyczajnym Katedry Budownictwa i Inżynierii. Równocześnie w latach 1921 - 1926 wykładał statykę i budownictwo na Wydziale Architektury ASP w Krakowie. W 1936 r. został profesorem zwyczajnym budownictwa i inżynierii na Wydziale Hutniczym AG, w latach 1937 - 1939 pełnił funkcję dziekana tego wydziału.
  6 XI 1939 r. aresztowany przez gestapo wraz z innymi profesorami w Collegium Novum i wywieziony do obozu w Sachsenhausen, z którego został zwolniony 8 II 1940 r. Po powrocie do Krakowa, jak większość pracowników zamkniętej przez okupanta AG, podjął pracę w Technicznej Szkole Górniczo-Hutniczo-Mierniczej, biorąc równocześnie udział w tajnym nauczaniu.
  W styczniu 1945 r. powrócił do pracy w AG i równocześnie wystąpił z inicjatywą zorganizowania w Krakowie uczelni politechnicznej; został przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego i doprowadził do uruchomienia zajęć na trzech Wydziałach: Architektury, Inżynierii Lądowej, Wodnej i Mierniczej oraz Komunikacji (Mechaniczny). W roku 1946 został mianowany prorektorem (samodzielnym) Wydziałów Politechnicznych AG. Ze względu na autonomię uczelni była to funkcja rektora, którą z wielkim zaangażowaniem i poświęceniem, przy wielu trudnościach organizacyjnych pełnił do 1948 r. Przez cały ten czas kierował Katedrą Statyki Budowli i Wytrzymałości Materiałów, prowadził wykłady ze statyki i budownictwa żelbetowego. W AG i AGH kierował Katedrą Inżynierii Lądowej, która po reorganizacji w 1953 r. uzyskała nazwę Katedry Budownictwa na Wydziale Geodezji Górniczej.

Spontaniczny, patriotyczny pochód studentów PK w 1946 r., w rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja

Początkowo zajmował się budownictwem wodnym i geodezją, mostami, z czasem skupił swoje zainteresowania na zagadnieniach budownictwa, statyki i stosowania żelbetu. Był także rzeczoznawcą i wybitnym ekspertem budownictwa oraz konsultantem biur projektowych. Zasłużył się w pracy społecznej na polu organizacji inżynierskich, m.in. Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa, w którym pełnił funkcje w Zarządzie Oddziału Krakowskiego. W 1935 r. był przewodniczącym Krakowskiego Towarzystwa Technicznego.
  Odznaczony Medalem 10-lecia Odzyskania Niepodległości (1929), Za Długoletnią Służbę (1938), Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Orderem Sztandaru Pracy II klasy (1948). Zmarł w Krakowie 19 XII 1957 r. Staraniem wychowanków w budynku Wydziału Inżynierii Lądowej, obok sali jego imienia wmurowano tablicę pamiątkową; jego imieniem nazwano główną ulicę w Krakowie Czyżynach, przy której zlokalizowano nowe obiekty Politechniki Krakowskiej.
  Najistotniejsze osiągnięcia oprócz dorobku dydaktycznego to publikacje, projekty i realizacje budowli. Najważniejsze publikacje z zakresu statyki budowli: Statyka konstrukcji żelbetowych (Kraków 1935), Teoria belek ciągłych i ram (Kraków 1946 i wyd. następne uzupełniane), Obliczenie belek ciągłych i ram metodą iteracji (Czasopismo Techniczne, nr 1-2, Kraków 1948), Zarys teorii statycznie niewyznaczalnych belek, łuków i ram (Kraków 1957); z zakresu budownictwa ogólnego i żelbetowego: Budownictwo żelazo-betonowe (Kraków 1924), Ochrona termiczna i akustyczna w nowoczesnych budynkach. Podręcznik inżynierski Bryły (Lwów-Warszawa 1936), Budownictwo żelbetowe (t. 1, cz. I - Kraków 1950, cz. II - Warszawa 1953; t. 2 - Warszawa 1954), Budownictwo przemysłowe (Kraków 1956).
  Najważniejsze prace projektowe i realizacje: nowatorskie rozwiązania inżynierskie, m.in. obwałowania Wisły (od Niepołomic do Zawichostu), pierwszy żelbetowy most we Lwowie, obiekty budownictwa ogólnego i przemysłowego, m.in. hangar na lotnisku w Czyżynach, zajezdnia tramwajowa na Rydlówce w Krakowie, hala w Dąbrowie Górniczej, budynek laboratorium AG w Krakowie, sanatorium akademickie w Zakopanem.

Obszerny życiorys i omówienie twórczości naukowej, zawodowej oraz osiągnięć organizacyjnych prof. Izydora Stella-Sawickiego zawiera Biuletyn Politechniki Krakowskiej, nr 1-3/1979 wydany z okazji XX rocznicy śmierci Profesora.

W dniu inauguracji studiów w 1945 r. - przejście ul. Krupniczą do budynku AG.
Od lewej profesorowie: Izydor Stella-Sawicki, Walery Goetel i Jan Krauze

 

Budynek sanatorium akademickiego w Zakopanem, projekt architektoniczny
- prof. W. Gałęzowski; konstrukcja, kierownictwo budowy i nadzór - prof. I. Stella-Sawicki

O słowie "Stella" w nazwisku

  Oczywiście, nazwisko składające się z dwóch członów budziło zaciekawienie. Szczególnie to pierwsze - "Stella" niektórzy uważali za imię, tym bardziej że profesor niechętnie używał swego imienia: Izydor i nie podawał go. Również w podpisie nie uwidoczniał imienia. Raz przy okazji wspomnień profesor podał historię tego słowa, którą, może w uproszczeniu, tu przytoczę.
  Rodzina Sawickich pochodziła ze Żmudzi. Dziad profesora brał udział w powstaniu listopadowym, po czym wyemigrował do Szwajcarii w obawie przed represjami rosyjskimi. Tam też rozwinął swe umiejętności (był lekarzem) i miał tzw. praktykę. Dla lepszej komunikatywności dobrał przydomek "Stella", którego używał jako nazwiska. Do Polski wrócił do zaboru austriackiego, gdyż tylko tam mógł nie obawiać się represji. Zachował "półobywatelstwo" szwajcarskie i dwuczęściowe nazwisko Stella-Sawicki. Ojciec profesora i on sam również zachowali to półobywatelstwo szwajcarskie i przestrzegali dwuskładnikowego nazwiska. Rzecz znamienna, gdy w 1939 r. nastąpiła hitlerowska branka krakowskich profesorów (6 listopada) z budynku Collegium Novum UJ, a następnie więziono ich w Wiśniczu i Sachenhausen, próbowano wszystkich sposobów, aby wydostać ich stamtąd, m.in. zwrócono się do władz szwajcarskich o interwencję w sprawie Izydora Stella-Sawickiego. Oczywiście bezskutecznie. Profesor Stella-Sawicki przeżył więzienie w Sachenhausen, szczęśliwie bez trwałych skutków - jak to było u wielu innych profesorów.

Jaki był profesor Izydor Stella-Sawicki?

  We wspomnieniach z bezpośrednich kontaktów w Katedrze Statyki Budowli i Wytrzymałości Materiałów utrwalił się obraz człowieka, który był bardzo przyjazny, wyrozumiały i dlatego powszechnie lubiany.
  Nie obawiał się tzw. konkurencji naukowej, starał się skupić wokoło siebie ludzi zdolnych i pracowitych. Był bezpośredni i przystępny, cenił ludzi i respektował ich ludzkie cechy oraz bardzo, może nawet nadmiernie, im ufał. Poproszony o interwencję zawsze angażował się w daną sprawę, chcąc pomóc. Uznawał zasadę primum: non nocere, pozostawiając współpracownikom dużą swobodę pracy i działania.
  Często żartował i miał doskonale wyrobiony tak zwany dowcip sytuacyjny. To poczucie humoru ujawniało się zresztą często w zgoła poważnych sytuacjach - raz np., kiedy proponowano zmianami administracyjnymi ulepszyć jakąś sprawę, zapytał: Czy jeśli nazwiemy dorożki konne samochodami, to w ten sposób poprawimy komunikację?
  W sprawach finansowych miał swoją filozofię, streszczającą się we wskazaniu, które powtarzał, jak mówił, za swym ojcem: Ty za pieniędzmi nie goń, ale je zawsze miej.
  Profesor był fizycznie sprawny i żywotny. Lubił ruch i sport, ale w klasycznym ujęciu. Gdy kiedyś w związku z prośbą o urlop na zawody musiałem ujawnić moje zaangażowanie w koszykówce, przyjął to z dezaprobatą - żeby to tenis, pływanie albo jazda konna; ale uganiać się za piłką w krótkich majtkach? I to mój najlepszy asystent!

Pożegnanie

  Życie i działalność prof. Stella-Sawickiego to osobny rozdział w historii Krakowa i historii krakowskich wyższych uczelni technicznych. Osiągnięcia z ponad pół wieku pracy zawodowej i 36 lat pracy na uczelniach w charakterze profesora stanowią tej historii chlubne karty. (...)
 Gdy wspomnieniem sięgam do pierwszego spotkania z profesorem Stella-Sawickim, od razu staje mi przed oczyma sylwetka człowieka, która wprost promieniowała cechami wielkiej indywidualności, a równocześnie przyjaznym, życzliwym urokiem bezpośredniego kontaktu. Wielki rozmach Jego dążeń, ogromny zasięg zainteresowań zawodowych i życiowych, pozytywny i twórczy stosunek do życia - oto cechy tej wielkiej indywidualności. Ta życzliwość i przyjaźń emanowała z Jego postaci, a symbolem jej były słowa pozdrowienia górniczego "Szczęść Boże", którym przez długi okres czasu witał i żegnał współpracowników i studentów. Siły Jego były wprost niespożyte. Olbrzymi wysiłek włożył w prace organizacyjne politechniki, w dużą ilość prowadzonych wykładów i zajęć dydaktycznych, w pracę naukową i pracę zawodową, w której był rozmiłowany i której nigdy nie przerwał.
  Nie sposób wspomnieć o wszystkich Jego osiągnięciach, a nawet uporządkować wrażenia, które żywiołowo nasuwają się po tym kilkunastoletnim kontakcie.
  Wielki przyjaciel życia we wszystkich jego przejawach, wielki obrońca ludzi, gorliwy w przyjaźni, zacięty w nieprzyjaźni. Wyrozumiały dla otoczenia, wymagający od siebie. Konsekwentny w zamiarach, wytrwały a niedrobiazgowy w ich realizacji, wybitny fachowiec-inżynier, rzeczoznawca we wszystkich gałęziach budownictwa, ofiarny działacz społeczny.
  Przeżywał bardzo te zdarzenia z ostatnich lat, które już obecnie oceniliśmy jako tragiczny marazm i zakłamanie. Nie znosił ciasnych ram schematu i biurokracji; z iście sarmacką upartością zwalczał je na każdym kroku. Głęboko przeżył odsunięcie go w 1948 r. od prac w kierownictwie uczelni, głęboko odczuwał okres tej kilkuletniej, trudnej wegetacji. Gdy nastąpiła zasadnicza zmiana w jej losach, oddał znów swe siły na jej usługi.

Fragmenty przemówienia wygłoszonego nad mogiłą prof. Izydora Stella-Sawickiego przez prof. Romana Ciesielskiego w 1957 r. Cytaty z: R. Ciesielski, Działalność profesora I. Stella-Sawickiego, Biuletyn Politechniki Krakowskiej, nr 1-3/1979, s. 42-43.

We wspomnieniach i anegdocie

Kalosz prof. Thulliego

  Prof. Maksymilian Thullie (1853 - 1939) był wybitną osobistością świata nauki, nie tylko na Politechnice Lwowskiej. Był autorem podręczników ze statyki, żelbetu, teorii mostów. Publikował wiele swych prac (jedna z najważniejszych o zbrojeniu słupów żelbetowych) po niemiecku (w Österreichischer Ingenieur Archiv) - i prace te były znane oraz cytowane powszechnie (por. np. Handbuch für Eisenbetonbau). Ciekawe, że był zwolennikiem (zaraz po I wojnie światowej, w latach 1918 - 1924) spolszczenia łacińskich skrótów nazw funkcji trygonometrycznych i tak je zastosował np. w obszernym i współczesnym tematycznie podręczniku Statyka budowli (wyd. IV, Lwów 1921). Sinus nazywał się - wstawa, cosinus - dostawa, tangens - styczna, cotangens - dotyczna, cosecans - sieczna, secans - dosieczna. Skróty były więc takie: sin - wst, cos - dost, tg - st, ctg - dot, sec = 1/cos - siecz, cosec = 1/sin - dosiecz. Oczywiście zarzucono tę innowację. Jej lansowanie świadczy trochę o cechach charakteru prof. M. Thulliego. Przy tak wysokiej pozycji naukowej i organizacyjnej (był m.in. rektorem Politechniki Lwowskiej w latach 1894, 1910, 1911, 1914) jego wykłady były - wg relacji prof. Stella-Sawickiego - trudne i mało komunikatywne. Nie reagował na uwagi z sali, prośby o wyjaśnienie lub zwolnienie tempa wykładu, natomiast wymagania przy egzaminie były duże - to wszystko źle nastrajało słuchaczy. Tak było też w roku akademickim 1902/1903, gdy na piątym roku, pod koniec studiów, w gronie niezadowolonych słuchaczy znalazł się Stella-Sawicki, wybijający się student - typowany na asystenta do katedry prof. Thulliego (nb. był nim później przez jakiś czas). (...) Wreszcie któregoś dnia doszło do znamiennego wydarzenia. Profesor po wejściu zdejmował z butów, używane wtedy powszechnie kalosze i zostawiał je przy drzwiach. Jeden ze studentów wziął kalosz i w czasie wykładu rzucił nim w profesora, a rzut okazał się wyjątkowo celny. Profesor, który akurat odwracał się od tablicy, został trafiony w głowę i spadły mu okulary. Przerwał wykład, zebrał notatki, podniósł ten nieszczęśliwy kalosz i poszedł poskarżyć się dziekanowi. Dziekan Wydziału Inżynierii Lądowej i Wodnej potraktował sprawę bardzo poważnie. Powołał komisję profesorską, która miała przesłuchać pojedynczo wszystkich studentów. Studenci uzgodnili między sobą, że zaprzeczyć zdarzeniu nie mogą, ale na pytanie o to, kto rzucił kaloszem, każdy odpowie, że on, gdyż był niezadowolony z wykładów. Studentów przesłuchiwano w kolejności alfabetycznej nazwisk i Stella-Sawicki był blisko końca. Poprzednicy wychodzili z dziekanatu przygnębieni i nic nie mówili. Wezwanemu Stella-Sawickiemu postawiono od razu pytanie: kto rzucił kaloszem? Odpowiedział: ja. Komisja była poruszona. Wreszcie znalazł się sprawca. Okazało się, że poprzednicy nie dotrzymali słowa i twierdzili, że nie wiedzą. Zastanawiano się tylko, dlaczego zrobił to zdolny student o dobrej opinii. W krzyżowym ogniu pytań wyszło na jaw, że z miejsca, w którym siedział, nie można było tak trafić. Konsekwencje były poważne: został upomniany. Na szczęście skończyło się dobrze i dyplomem w 1904 r. z oceną "znamienicie uzdolniony".
  Prof. Stella-Sawicki dodawał, opowiadając tę historię, że ludzie się zmieniają w różnych okolicznościach, np. w biedzie czy kłopotach i trzeba stosować zasadę ograniczonego zaufania. Ufać, ale i sprawdzać. Trzeba też być solidarnym, ale rozumnie, a przy tym rozważnym, i to nam właśnie zalecał.

Pouczająca przygoda w Krakowie

  W okresie międzywojennym kursowały w Krakowie tramwaje wąskotorowe. Jeszcze kilka lat po II wojnie światowej "jedynka" z dworca kolejowego, Basztową, Floriańską, Grodzką pod Wawel, a "czwórka" z Rynku, Szewską, Straszewskiego, Wolską (Piłsudskiego) koło Oleandrów do Cichego Kącika. Ta opowieść dotyczy roku 1921, gdy Izydor Stella-Sawicki przybył do Krakowa, by podjąć pracę naukowo-dydaktyczną na świeżo utworzonej Akademii Górniczej. Pewnego dnia, wracając do Krakowa z jakiegoś wyjazdu, wsiadł do "jedynki" pod dworcem. Stella-Sawicki był słusznego wzrostu, a przed nim na pomoście stanął trochę niższy obywatel, nazwijmy go Niskim. Niski przełożył przez ramię rączkę parasola, podtrzymując go ręką w dolnej części. Było trochę tłoczno, więc stali blisko. Przy każdym hamowaniu tramwaju czy zakręcie rączka parasola podskakiwała na ramieniu obywatela Niskiego, przybliżając się bardzo do podbródka stojącego z tyłu Stella-Sawickiego. Wywiązała się mniej więcej taka rozmowa:
  Sawicki: - Zdejm pan z ramienia ten parasol, bo pan ludzi nim szturchasz.
  Niski: - Jak się panu nie podoba, to nie jedź pan tramwajem, a chodź pieszo. Przyjechał ze wsi i obywateli w mieście chce łajać. Pewnie pierwszy raz jedzie tramwajem.
  Sawicki: - Zamknij pan tę parszywą gębę i licz się ze słowami, bo sam wyglądasz na niewyrośniętego chłystka i nie umiesz się właściwie zachować.
  Niski: - Sam pan jest chłystek i jeszcze porządnych ludzi zachowania chce uczyć. Odczep się pan.
  Stella-Sawicki nie wytrzymał i... spoliczkował Niskiego. Tramwaj dojeżdżał do przystanku na rogu Floriańskiej i Rynku Głównego. Obaj panowie wysiedli, dalej dyskutując. Wymienili nazwiska i adresy, a Niski zapowiedział, że skieruje sprawę do sądu za awanturnictwo i spoliczkowanie. W bardzo złym nastroju wrócił Stella-Sawicki do domu. Co to będzie z pracą w Akademii Górniczej po niewątpliwym wyroku skazującym... Skonsultował to z rodziną, która skierowała go do znanego w Krakowie adwokata K., który wysłuchał szczegółowej i rzetelnej relacji przygnębionego Stella-Sawickiego. My jednak - stwierdził adwokat - wniesiemy do sądu skargę na Niskiego o obrazę. W trakcie procesu będzie to nasz atut przetargowy. Pan się słusznie zdenerwował i ostro w tej sytuacji emocjonalnie zareagował. Zażądamy publicznego przeproszenia i zgodzimy się na polubowne wycofanie obu pozwów.
  Minęło kilka miesięcy i Stella-Sawicki otrzymał wezwanie na rozprawę sądową jako powód. Pozwanym był Niski, o obrazę. Przed sądem wersja wydarzeń opowiedziana przez obie strony była podobna. - Ale to ja dostałem po twarzy, to ja jestem pokrzywdzony i obrażony - wykrzykiwał Niski. - Chyba jednak nie - replikował adwokat K. - bo w tym przypadku skarżyłby pan mojego klienta do sądu, a pan tego nie zrobił. Sąd podzielił tę argumentację i skazał Niskiego na publiczne przeproszenie (zaraz w sądzie) oraz obciążył go wcale niemałymi kosztami przewodu sądowego. Niski podszedł do Stella-Sawickiego, wyciągnął rękę i powiedział z przekąsem: - Przepraszam, ale psiakrew, to niesłychane: zaczepiono mnie i obrażono, dostałem po gębie, a teraz ja muszę publicznie przepraszać i jeszcze za to wszystko płacić!
  Już przy kawie u "Noworola" adwokat K. rozwiał wątpliwości "prawno-procesowe" Stella-Sawickiego. - Nie powinien pan mieć skrupułów. Prawo musi uwzględniać scenografię sytuacyjną wydarzeń oraz subiektywną wrażliwość obywateli. On okazał się mniej wrażliwy, a dodatkowo leniwy i skąpy... po krakowsku.

Rezolucja zebrania rektorów w Warszawie.
Obiad się nie należy

  W roku 1947 odbywało się w Warszawie w Ministerstwie Oświaty zebranie rektorów wyższych uczelni, w którym wziął udział prof. Izydor Stella-Sawicki, pełniący obowiązki prorektora Wydziałów Politechnicznych AGH, rektorem AGH był prof. Walery Goetel. Radzono nad bieżącymi sprawami i trudnościami szkolnictwa wyższego, dyskusja przeciągnęła się, a na koniec prowadzący zebranie wiceminister zaprosił wszystkich na obiad - bloczki miały być wydawane przy stoliku, przy wyjściu z sali. Ale do omówienia została jeszcze jedna sprawa. Wiceminister zaproponował podjęcie uchwały potępiającej profesorów z Krakowa, którzy zhańbili się działalnością przeciw socjalizmowi, współpracując z nielegalną organizacją Wolność i Niepodległość. Tu dygresja - zaaresztowano i trzymano w więzieniu w Krakowie kilkanaście osób, w tym i profesorów krakowskich uczelni podejrzanych o współpracę z organizacją WIN. Nagłośniono sprawę i zapowiedziano proces, który jeszcze się nie rozpoczął. Sprawa wywołała oburzenie w środowisku krakowskim, bo dość łatwo można było dostrzec jej prowokacyjny charakter (koniec dygresji). O głos w sprawie projektowanej uchwały poprosił prof. Stella-Sawicki, proponując przesunięcie terminu jej uchwalenia do czasu ewentualnego skazującego wyroku sądu. Jeszcze nie rozpoczął się proces, jeszcze niczego nie udowodniono - argumentował - dlaczego więc już teraz mamy ich potępiać. Nikt inny nie zabrał głosu, a wyraźnie niezadowolony wiceminister wyraził zdziwienie taką argumentacją i odpowiedział, że nadszedł już czas, aby podjąć uchwałę, a wina jest ewidentna i rozprawa sądowa pokaże tylko jej zasięg. Uchwałę podjęto szybko przy wstrzymującym się głosie Izydora Stella-Sawickiego. Pierwsze skutki tego "postępku" odczuł Stella-Sawicki prawie natychmiast. Skreślono go z listy upoważnionych do spożycia obiadu. Sekretarka, patrząc na kartę uczestników posiedzenia powiedziała: Skreślono - widocznie się wam nie należy.
  Były to ostatnie tygodnie kadencji rektora (oficjalnie prorektora dla Wydziałów Politechnicznych AGH) prof. Izydora Stella-Sawickiego. Niedługo potem mianowano nowego - profesora rysunku Ludomira Ślendzińskiego, malarza, który niedawno przybył do kraju z Wilna. W procesie o współpracę z WIN oskarżeni dostali surowe wyroki. Później okazało się, że zarzuty były sfingowane i po październiku 1956 r. większość została zwolniona. Jeden z tych profesorów, prof. Eugeniusz Ralski (przyrodnicze podstawy melioracji) przez pewien okres pracował na Wydziale Wodnym Politechniki, a potem na Wydziale Melioracji w Akademii Rolniczej w Krakowie.

Teksty pochodzą z monografii Wspomnienia z początkowych lat Politechniki Krakowskiej, pod red. R. Ciesielskiego.

Z perspektywy 50 lat

    Czy historia się powtarza? W pewnych aspektach na pewno tak!
    Czy są aktualne nauki pobrane od prof. Stella-Sawickiego w latach czterdziestych? Wiele z nich na pewno tak. Te techniczne: choć inna jest statyka numeryczna, komputerowa i wiele nowości w modelowaniu fizycznym konstrukcji - jednak pozostają ważne warunki równowagi, podstawowe prawa i twierdzenia Betti-Maxwella, Schwedlera-Żurawskiego, a w dynamice Newtona i D'Alemberta. Dobrze przygotowany wtedy statyk da sobie radę z nowościami. Najważniejsze jednak są wskazówki konstrukcyjne, elementy diagnostyki technicznej, a nade wszystko intuicja inżynierska i zrozumienie konstrukcji, które w swych wykładach lansował prof. Stella-Sawicki.

Oznaczenie skrzyżowania ulic Izydora Sella-Sawickiego z Jana Pawła II
i Nowohucką. W tle nowy budynek
PK na Czyżynach

  Inne Jego mądrości życiowe i wskazania co do sposobów postępowania, swoisty modus vivendi, to wszystko pozostało, było ważne cały czas - choć było też ukrywane i przeinaczane. Mamy to w pamięci i dzisiaj możemy o tym mówić. Nie mogą się powtórzyć te przykre wydarzenia, które wspominamy - np. jak ten obiad, co się nie należy - obciążające władztwo tych czasów.
  Przypomnijmy te daty - 1948 r., koniec kadencji rektorskiej prof. Stella-Sawickiego i początek okresu stalinowskiego na uczelni. Śmierć Profesora w roku 1957, już po tzw. październiku, pierwszym z progów wolności, które przekraczaliśmy kilkakrotnie, zanim doszliśmy do obecnych całkiem wolnych czasów; wolnych politycznie, społecznie, religijnie, obywatelsko, ale jeszcze obciążonych reliktem długiego okresu władzy komunistycznej, którą większość tu obecnych przeżyła. Niestety, skutki ukształtowanej wtedy fałszywej mentalności trwają.
  Młodzieży, która tego okresu nie zna, chcemy wiadomości te przybliżyć. Nie dopuście do powtórki z tamtej historii. Zachowajcie świadomość i wyciągnijcie wnioski z tamtej przeszłości.
  Także z odniesieniem się do wspaniałych patriotycznych wzorców osobowych, jaki stanowił pierwszy rektor naszej Uczelni prof. Izydor Stella-Sawicki.

  Wstąpienie prof. Romana Ciesielskiego otwierające Seminarium poświęcone pamięci prof. Izydora Stella-Sawickiego, zorganizowane w Krakowie w czerwcu 1999 r.

Wykorzystane materiały:
Izydor Stella-Sawicki 1881 - 1957. Materiały z uroczystego posiedzenia Rady Wydziału Budownictwa Lądowego poświęconego XX rocznicy śmierci założyciela Uczelni, Biuletyn Politechniki Krakowskiej, nr 1-3/1979.
Popławski Zbysław, Dzieje Politechniki Lwowskiej 1844 - 1945, Wydawnictwo Ossolineum, Wrocław 1992.
Popławski Zbysław, Wykaz pracowników naukowych Politechniki Lwowskiej w latach 1844 - 1945, Wyd. PK, Kraków 1994.
Programy Politechniki Krakowskiej, Wyd. PK, 1945 - 1952
Wspomnienia z początkowych lat Politechniki Krakowskiej, pod red. R. Ciesielskiego, Monografia 243, Wyd. PK, Kraków 1998.
Wyrok na Uniwersytet Jagielloński. 6 listopada 1939, pod red. L. Hajdukiewicza, Wyd. UJ, Kraków 1989.

Opracowanie: Roman Ciesielski,

Katarzyna Tyńska

Fot. archiwum, Jan Zych