GALERIE


GALERIA "GIL"

Klub Pracowników Politechniki Krakowskiej

Galeria Gil

Jan Kurek

    W październiku, po wakacyjnej przerwie, Galeria “Gil” gościła trzy ekspozycje – dwie fotograficzne i jedną wystawę grafiki artystycznej. Otwierały nowy sezon wystawienniczy piękne, czasem pełne dramatyzmu, czasem zaś urzekające harmonią i spokojem natury fotografie z południowej Kalifornii artysty fotografika Adama Grochowalskiego – na co dzień pracownika naukowego Wydziału Inżynierii i Technologii Chemicznej PK.
  
Jak sam przyznaje, jego pasją jest fotografowanie przyrody – zwłaszcza makrofotografia, pozwalająca na “podglądanie” piękna owadów. Tym razem autor zaprezentował zbiór zdjęć wykonanych podczas podróży po Yosemite Valley i Sierra Nevada, a także fotografie dziko żyjących ptaków i gryzoni spotkanych na Zachodnim Wybrzeżu Pacyfiku w okolicach Monterey.
  
Otwierając wystawę, zajmująco opowiadał o swoich przygodach i perypetiach związanych z samochodowymi podróżami po Kalifornii, które nieraz dostarczały mu okazji do pięknych zdjęć. A. Grochowalski wystawiał swe prace m.in. w Holandii, Danii, w Muzeum Przyrodniczym w Krakowie i na Zamku w Niepołomicach. Warto podkreślić, że doskonałe warsztatowo powiększenia autor wykonuje własnoręcznie.

   Nieco inny wymiar i inne jeszcze walory miała wystawa fotografii Kazimierza Flagi – miłościwie panującego rektora naszej Politechniki. Autor zafundował nam bowiem urokliwą i romantyczną podróż po Podolu i Huculszczyźnie. Pokolenie pamiętające czasy Drugiej Rzeczypospolitej zostawiło na Ukrainie swoich najbliższych, zostawiło też swoje serca...
  
Wystawa sprawiła, że u części widzów gwałtownie ożyły wspomnienia, młodsza zaś część publiczności z wielkim zainteresowaniem poznawała m.in. tak ważne dla naszej historii miejsca, jak: Zbaraż, Chocim, Kamieniec Podolski czy Krzemieniec – z jego słynnym, a dziś zaniedbanym liceum.
  
We wstępie do katalogu wystawy Maria Wójcikiewicz zauważa niezwykle trafnie, że Podole ma w sobie coś, co najtrudniej opisać – ziemię, w której dominują urodzajne równiny, płynące meandrami rzeki oraz, dalej ku wschodowi, ciągnące się po horyzont stepy. To właśnie niemal zapach tej ziemi oraz pejzaże najwyższych części Karpat, a także codzienne życie dzisiejszych mieszkańców tych ziem utrwalił w swych fotografiach autor wystawy. Po podróżach do Ameryki Południowej, Chin, Skandynawii i Europy Zachodniej przybliżył nam piękno Kresów Wschodnich – tak ważnych dla naszej historii i kultury.

    Wystawa grafik Mateusza Otręby przeniosła w zupełnie inny świat – świat bardzo osobistych i wewnętrznych przeżyć i wizji. Otręba, choć ukończył studia na Wydziale Grafiki krakowskiej ASP zaledwie 6 lat temu, ma w dorobku wiele wystaw (krajowych i zagranicznych) oraz plenerów, a także kilka nagród – m.in. Najlepsze Grafiki Miesiąca w Krakowie (1996, 1997). Autor uzyskał z wyróżnieniem dyplom w Pracowni Miedziorytu prof. A. Pietscha, uprawia zaś grafikę artystyczną, rysunek, malarstwo, grafikę projektową i plakat – łączy więc sztukę użytkową z potrzebą bardziej zindywidualizowanej wypowiedzi. Jego prace są jakby zawieszone pomiędzy grafiką i malarstwem, cechuje je pewien niepokój i nerwowość – tak charakterystyczne dla ostatnich lat. W tym drapieżnym świecie jego postacie jakby się gubiły i zarazem próbowały się odnaleźć – zda się – prowadząc z otoczeniem swoistą egzystencjalną dysputę.