WYCHOWANKOWIE PK


Tekst stanowi fragment informacji uzyskanej od dr. inż. Tadeusza J. Liszki, przeznaczonej do zamieszczenia w “Albumie znanych inżynierów, wychowanków Politechniki Krakowskiej”. Jest to jeden z przykładów sagi rodu inżynierów. Następne będą drukowane w kolejnych zeszytach “Naszej Politechniki”.

Redakcja


Tadeusz J. Liszka

WSPOMNIENIE O OJCU

    Kiedy Rysiek Moszumański zapytał mnie, czy mogę napisać notkę na temat mojego ojca, z jednej strony chciałem to zrobić, z drugiej – bałem się, czy będę mógł zebrać dość danych, a zwłaszcza szczegółów, których nie zna się do końca, nawet gdy chodzi o najbliższych. Pamiętałem, że w domu tuż po śmierci ojca widziałem pękaty skoroszyt z kopią pracy doktorskiej, kilkudziesięcioma odbitkami patentów, nagrodami państwowymi, ale nic nie zachowało się do dziś i nie jestem w stanie odtworzyć choćby przybliżonej listy jego nagród, prac i publikacji. Czekało mnie zadanie detektywistyczne, a miałem na to zaledwie kilka dni. Z pewnością wiele faktów pominąłem, o wielu zapomniałem lub po prostu ich nie znałem.
   
Doc. dr inż. Jerzy Kazimierz Liszka urodził się w Jaśle 18 kwietnia 1922 r. jako czwarty syn profesora gimnazjum, Jana Liszki. Od roku 1924 Jan Liszka nauczał w gimnazjum im. B. Nowodworskiego w Krakowie i szkoła ta stała się naszą “rodzinną”: uczęszczałem do niej później ja, a także mój syn Piotr. Ojciec ukończył ją tuż przed wojną i kontynuował naukę w Państwowej Szkole Technicznej w Krakowie. Wojna przerwała jego edukację, wyjechał więc do Gorlic, gdzie pracował w przemyśle naftowym, zatrudniono go jako kreślarza, technika i mierniczego. W przeciwieństwie do mojej matki ojciec nie należał do partyzantki, jakkolwiek pamiętam, że wspominał o swojej pomocy – dostarczał mapy, do których miał dostęp i korzystając z oficjalnych przepustek biura mierniczego przewoził materiały i wiadomości.

Zdjęcie dyplomowe do pracy magisterskiej – 1952 r.
Zdjęcie dyplomowe do pracy magisterskiej – 1952 r.

    Po wyzwoleniu, chcąc kontynuować studia, wrócił do Krakowa i zdał eksternistycznie maturę, a w roku 1947 rozpoczął studia na Wydziałach Politechnicznych Akademii Górniczo-Hutniczej, konkretnie na Wydziale Komunikacji. Małżeństwo, obowiązki związane z wychowywaniem dwóch synów oraz praca zawodowa w kilku biurach projektowych, niezbędna, aby utrzymać rodzinę, nie przeszkodziły mu w ukończeniu studiów w 1952 r. (wpis w indeksie potwierdza, że praca dyplomowa została przyjęta 24 grudnia 1951 r. – w wigilię Bożego Narodzenia!). Do roku 1957 pracował w Biurze Studiów i Projektów Przemysłu Chemicznego “Biprochem”, od 1953 r. jako kierownik Działu Konstrukcyjnego. Równocześnie utrzymywał kontakty zawodowe z Katedrą Gospodarki Cieplnej Akademii Górniczo-Hutniczej. W tym okresie opracowywał kompleksowe projekty i brał udział w uruchamianiu nowych zakładów przemysłu chemicznego, była to działalność na zupełnie inną skalę niż praca technika zakładów remontowych kopalni, którą to funkcję pełnił pod koniec wojny. Za swą pracę został odznaczony Medalem 10-lecia Polski Ludowej oraz Srebrnym Krzyżem Zasługi.
   
Od 1956 r. związał się na stałe z Akademią Górniczo-Hutniczą, początkowo pracował w Katedrze Gospodarki Cieplnej Wydziału Metalurgicznego, gdzie 10 grudnia 1963 r. obronił pracę doktorską. W 1967 r. przeniósł się do Katedry Pieców i Urządzeń Wydziału Metali Nieżelaznych, wreszcie od roku 1974 objął stanowisko docenta w Laboratorium Techniki Cieplnej Akademii Górniczo-Hutniczej. We wniosku o powołanie na stanowisko docenta wyliczano 4 oryginalne prace naukowe (rozprawy i artykuły naukowe), 27 prac projektowo-konstrukcyjnych i technologicznych oraz 17 patentów i zgłoszeń patentowych, wszystko w okresie od zamknięcia doktoratu, czyli w latach 1963 – 1974.


    Nie wiem, ile prowadził prac studenckich (projektów i prac dyplomowych), ale na pewno należy uznać fakt, że choć nieformalnie był promotorem mojej pracy magisterskiej, która – faktycznie prowadzona przez doc. Z. Pietrzyka na Politechnice Krakowskiej – wykonywana była przy okazji i w bezpośrednim związku z jego pracami, dotyczącymi oryginalnego pomysłu reaktora z wirującym złożem fluidalnym. Pracy habilitacyjnej nigdy nie napisał (prawdopodobnie wyobrażał sobie, że musiałby zająć się czymś “teoretycznym”), a ponieważ nigdy nie należał do partii (nawet do ZNP został zapisany przez urzędniczkę w Dziale Kadr i skutecznie zaprotestował, gdy parę lat później przypomniano sobie, że nigdy nie płacił składek), więc musiał poprzestać na odnawianiu stanowiska docenta kontraktowego.
   
Nie wiem, jak można krótko scharakteryzować tematykę jego prac naukowych, pozwolę sobie przytoczyć anegdotę na ten temat. Pod koniec lat 70. Wojskowa Komisja Poborowa postanowiła zaktualizować jego teczkę osobową (do tego czasu używał książeczki wojskowej, w której jako zawód wpisano z błędem ortograficznym “stódent”). Ponieważ członkowie komisji wiedzieli o jego doktoracie, więc zapytali, jak można wykorzystać jego fachową wiedzę i czego ona dotyczy. Odpowiedział, że “dynamiki warstwy turbulentnej”, co było rzetelną prawdą, jednak od tego czasu nie był już więcej wzywany przed komisje wojskowe. (...)

    Niewiele mogę powiedzieć o jego zajęciach dydaktycznych. Wiem, że prowadził wykłady i ćwiczenia laboratoryjne z termodynamiki, maszyn cieplnych i urządzeń przemysłu chemicznego zarówno na studiach dziennych, wieczorowych, jak i zaocznych. Prowadził liczne prace dyplomowe i praktyki studenckie. Znając jego dar tłumaczenia i wyjaśniania trudnych zagadnień, sądzę, że był znakomitym pedagogiem, choć opowiadał, w jakie osłupienie wprawiały studentów jego zdolności manualne (miał skłonności do używania lewej ręki, lecz pisał biegle zarówno lewą, jak i prawą ręką), które wykorzystywał podczas wykładów, rysując np. na tablicy dwa rysunki równocześnie oraz płynnie je objaśniając. (...)
   
Z pozazawodowych pasji należy wymienić turystykę górską, narciarstwo klasyczne, fotografię oraz majsterkowanie. Był członkiem PTTK i działał aktywnie we władzach oddziałowych, jednak zwrócił legitymację na znak protestu, gdy zamiast kilku tanich schronisk turystycznych wybudowano “hotel” na Turbaczu. (...)
   
Palił bardzo dużo papierosów. Zwykł żartować, że rzucić palenie to nic trudnego, “robiłem to kilka razy w zeszłym roku”. Niestety, nie zdążył tego zrobić na czas i śmierć zabrała go w pełni sił twórczych. Odszedł od nas 10 grudnia 1987 r., dokładnie (co do dnia) 24 lata od obrony swego doktoratu.
   
Będę go zawsze pamiętał jako wspaniałego inżyniera i kochającego ojca.


 

dr inż. Tadeusz J. Liszka – studiował na Wydziale Mechanicznym PK, specjalność: mechanika stosowana; pracę magisterską obronił w 1973 r., a doktorską w 1978 r.; od 1974 r. zatrudniony na PK, w 1991 r. podjął pracę w firmie badawczej “Computational Mechanics” (dziś część firmy “Altair Engineering”), gdzie pełni funkcję “Senior Scientist”; jest członkiem American Academy of Mechanics i US Association for Computational Mechanics.