PRACOWNICY PK


“Uczymy się nie dla szkoły, tylko dla życia”,
a “na naukę nigdy nie jest za późno”

 

 

Józef NyczW imieniu Kolegium Redakcyjnego “Naszej Politechniki” chciałbym Cię przeprosić za błędne podanie Twojego tytułu naukowego w podpisie zamieszczonym pod zdjęciami witraży w poprzednim numerze naszego czasopisma. No cóż, jesteś młodym doktorem.

Andrzej Hrabiec – Nie takim młodym. Pracę doktorską na temat: “Wpływ współczesnego rozwoju miasta na ekspozycję historycznej sylwety na wybranych przykładach miast południowej Polski” obroniłem w marcu 1998 r., czyli upłynęły już cztery lata. Moim promotorem, a zarazem mentorem była i jest Pani Profesor dr hab. inż. arch. Barbara Bartkowicz.

Wpadka w tym podpisie była podwójna, dotyczyła też tego, co zaprojektowałeś...

– Nie, podpis w tej części jest jak najbardziej prawidłowy. Jestem współautorem projektu okna, które aby uniosło witraż, musiało być specjalnie wzmocnione, a więc jego zaprojektowanie wcale nie było rzeczą tak prostą. Może dodam jeszcze, że nie zaprojektowałem go sam, tylko w zespole projektowym, w którego skład wchodziły dwie Kasie oraz mój ojciec inż. Marian Hrabiec. Muszę zaznaczyć, że to właśnie dzięki niemu darzę tę uczelnię takim sentymentem, to on opowiadał mi o pracy inżyniera i zaraził mnie pasją tworzenia. Ojciec skończył Politechniczne Wydziały AGH w 1954 r., dyplom obronił u Profesora Jana Wątorskiego, trzeba dodać, iż był to dobry rocznik, z którego wywodzą się profesorowie: Edward Maciąg, Bogdan Olszewski, Bolesław Osuch, Stefan Piechnik, Władysław Ziobroń. “Inżynier” pełnił bardzo ważną rolę w naszym zespole, starając się trzymać nas “na ziemi”, aby pomysły były możliwe do zrealizowania i ekonomicznie uzasadnione.

Co sądzisz o projekcie hallu głównego. Skąd taka jego forma, materiały? Czy nie uważasz, że to może zbyt kosztowny pomysł jak na naszą uczelnię?

– Nie muszę chyba przypominać historii budynków uczelni znajdujących się na ul. Warszawskiej, są to stare, poaustriackie koszary wojskowe. Pozostaję z pełnym szacunkiem dla historii i obiektów zabytkowych, ale wnętrza tych budynków nie odpowiadają współczesnej szkole i to w dodatku technicznej, w skład której wchodzi także Wydział Architektury. Do tej pory jedynie sala senacka była reprezentacyjnym pomieszczeniem naszej uczelni, ale jak często w niej bywamy, sam wiesz. W naszym projekcie chodziło o to, aby wszyscy, którzy będą wchodzić do głównego budynku uczelni, czuli, że jest to coś więcej niż miejsce pracy czy nauki. Uczelnia jest w pewnym sensie “świątynią wiedzy”, czy politechnika nie powinna być nią również?

A konkrety? Czy te marmury to nie przesada, teraz są dostępne różne materiały wykończeniowe wysokiej klasy, jednak tańsze.

– Po fazie wstępnych koncepcji, kiedy mieliśmy szczegółowo określić materiały, które zostaną wykorzystane, dzięki panu dr. inż. Stanisławowi Karczmarczykowi dotarliśmy do firmy kamieniarskiej Państwa Siutów, którzy realizując zlecenie na wykonanie posadzki dziedzińca wawelskiego sprowadzili drogą morską turecki wapień zbity, zwany popularnie “Royal beige”. Okazało się, iż można go było kupić o połowę taniej niż w każdej innej firmie. A jego piękno, bogactwo użyłkowania i jasnobeżowy kolor spowodowały, że hall obecnie wydaje się
o wiele większy, poprzez swą świetlistość. Jak sądzimy, jego wygląd podnosi prestiż naszej uczelni, a to opłaca się już teraz i za kilka lat, kiedy studenci będą wybierać uczelnię nie tylko ze względów czysto merytorycznych.

Czy to była jedyna firma, która uczestniczyła w pracach nad hallem?

– Najtrudniejszą częścią naszej pracy było skoordynowanie działań firm biorących udział w realizacji tego projektu. Należy wymienić na pewno firmę Pana Słowika, która wykonała wszystkie balustrady w metalu. Dużą część poprzednich wakacji poświęciliśmy nadzorowaniu prac, a szczególnie tych nad mozaiką przedstawiającą znak uczelni. Pan Józef, który ją wykonywał, dzwonił do nas o różnych porach, a szczególnie wczesnym rankiem, aby uzgodnić wielkość i kolor kolejnych kostek. Pamiętam dyskusję z dr inż. Ryszardem Moszumańskim, mgr Zbigniewem Skawickim i mgr Barbarą Chmielarz, którzy kontrolowali nasze poczynania nad wstępnie złożonym logo. Dr R. Moszumański bronił zatwierdzonego oficjalnie znaku, my byliśmy nieco odmiennego zdania, przeważył argument, że oficjalnego logo nie można deptać.

No ale, z tymi witrażami już przesadziliście.

– W jakim sensie?

Przede wszystkim finansowym – jak wieść gminna niesie.

– Jesteś w błędzie, gdyż pomysł witraży i ich wstępna koncepcja narodziły się wiosną zeszłego roku, ale ciągle nie podejmowano decyzji co do ich realizacji. Dopiero kiedy uzgodniliśmy z firmą (produkującą witraże) Państwa Szczekanów koszt wykonania metra kwadratowego witrażu, który był porównywalny z metrem kwadratowym zestawu szklanego – różnica była rzędu dziesięciu procent – zdecydowano, aby rozrysowywać arkusze.

Czy mógłbyś objaśnić treść napisów, obecnie coraz mniej osób uczy się łaciny?

– Na wyższym, który miał uosabiać współczesnego, zagonionego studenta, jest umieszczona trawestacja słów Ajschylosa: “Nulla aetas ad discendum sera” – co oznacza, iż “Na naukę nigdy nie jest za późno”. Znając naszych studentów, sądzę, iż jest to dobrze dobrana sentencja. Na niższym, który według nas miał być personifikacją wiedzy, umieszczone są słowa Seneki: “Non scholae, sed vitae discimus”, co można przetłumaczyć – “Uczymy się nie dla szkoły, tylko dla życia”. Łącznikiem obu witraży jest sylweta starego Krakowa, chcieliśmy
w ten sposób skonkretyzować miejsce i zarazem przekazać sentyment do tego miasta, który wszyscy żywimy.

– A propos drugiego witrażu, muszę przyznać, że Wiedza jest może wyniosła, ale i piękna, czy mógłbyś powiedzieć, kto pozował do arkuszy tego witrażu?

– Nie.

Dziękuję za rozmowę.

Fot. z arch. A. Hrabca

Boczne schody – w trakcie realizacji nasączania kolumn środkami zabezpieczającymi

Detal kamieniarki – schody główne przed zamontowaniem balustrad

Wewnętrzny odbiór witraży tuż po ich zamontowaniu (jeszcze bez patyny)

Boczne schody – w trakcie realizacji nasączania kolumn środkami zabezpieczającymi Detal kamieniarki – schody główne przed zamontowaniem balustrad Wewnętrzny odbiór witraży tuż po ich zamontowaniu (jeszcze bez patyny)

 


Dr inż. arch. Andrzej HrabiecDr inż. arch. Andrzej Hrabiec – urodził się w Krakowie w 1956 r. Wydział Architektury Politechniki Krakowskiej ukończył w 1980 r., w tym samym roku rozpoczął pracę w Zakładzie Planowania Przestrzennego Instytutu Urbanistyki i Planowania Przestrzennego, obecnie jest adiunktem w Katedrze Projektowania Miast i Obszarów Śródmiejskich w Instytucie Projektowania Miast i Regionów WA. Autor i współautor kilkudziesięciu opracowań oraz publikacji naukowych; projektant i współprojektant kilkudziesięciu projektów architektonicznych i urbanistycznych w kraju i zagranicą, wystawiał swoje prace plastyczne na kilkunastu wystawach indywidualnych i zbiorowych, wydał cztery tomiki wierszy. Członek stowarzyszeń twórczych: SARP, TUP, Związku Literatów Polskich, Związku Plastyków, Stowarzyszenia Twórczego

Artystyczno-Literackiego oraz Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków.