"Nauki techniczne w służbie człowieka"
"Patrząc najbardziej
ogólnie, dostrzegamy dwa istotne momenty, dwie znaczące zmiany w historii człowieka.
Pierwsza, dawno, na początku, kiedy to właśnie technika
wyprowadziła człowieka pierwotnego poza instynkt, wyłamała z przymusu gatunkowego.
Było to coś w rodzaju powstania przeciwko naturze, które stworzyło uniezależnienie.
Było to udane powstanie. Człowiek stał się jednostką twórczą, która dzięki swej
wynalazczości, tendencji wychodzenia poza znane, poza stan istniejący - opanowała
świat.
Druga zmiana ujawnia się właśnie obecnie, gdy nauka i technika
przerosły potrzeby swego twórcy, uzależniły go od siebie, wzięły w niewolę i ....
wiodą do zagłady!".
Zacytowałem powyżej słowa wybitnego przedstawiciela polskich nauk
technicznych, członka PAN, prof. Józefa Głomba, znaczącego myśliciela i
obserwatora czasów współczesnych, z pozycji raczej materialistycznych [1]. Pisze on
dalej: "Jest w tej sytuacji piętno heroicznego tragizmu - niemożność osiągnięcia
trwałego spokoju, stanu równowagi pomiędzy światem rzeczy a wnętrzem, światem ducha.
Przyszłość rysuje się w czarnych barwach, ale może ten czas zagłady da się trochę
odsunąć?"
A co na ten temat mówią inni wybitni Polacy. "Osiągniecie wasz
cel, jeśli będziecie w pełni przekonani, że nauka i technologia znajdują swoje
uzasadnienie w służbie człowiekowi i ludzkości, a nauki ścisłe muszą znaleźć
powiązanie z dziedzinami nauki otwartymi na wartości duchowe"; to słowa największego
z Polaków, Papieża Jana Pawła II, wypowiedziane w Kolegiacie św. Anny w Krakowie w
czerwcu 1997 roku na spotkaniu z przedstawicielami nauki polskiej.
Profesor Ryszard Tadeusiewicz, rektor Akademii Górniczo-Hutniczej w
Krakowie w swojej laudacji z okazji nadania przez Senat tej uczelni tytułu doktora
honoris causa AGH Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II, powiedział: "Ze względu na
doniosłe i dalekosiężne konsekwencje cywilizacyjne odkryć dokonywanych na gruncie nauk
technicznych - właśnie technikom taka wskazówka i punkt odniesienia (jaką są nauki
Ojca Świętego - przyp. autora) są potrzebne, gdyż bez takiej "busoli moralnej"
łatwo jest zgubić właściwy kierunek i zamiast zmierzać do rozwoju techniki
służącej człowiekowi - zaplątać się w meandrach techniki, która człowieka
poniża albo zagraża jego bytowi" [2].
Powstaje zatem pytanie, co się w ostatnich czasach stało, że nauki
techniczne, stanowiące determinantę postępu cywilizacyjnego współczesnego świata,
znalazły się na etapie rozważań o sens i kierunek swego dalszego rozwoju.
Spróbujmy w wielkim skrócie prześledzić rolę i znaczenie nauk
technicznych w rozwoju współczesnego świata.
W średniowieczu, gdy posiadanie ziemi było miarą wartości, panował
pogląd, odziedziczony po Grekach, że ludziom wykształconym pozostają tylko tzw. sztuki
wyzwolone, zaś sztuki mechaniczne - jedynie ludziom niższego stanu. Uważano, że
"praktykować, a nawet poznawać technikę, to zniżać się do spraw, w odniesieniu do
których poszukiwania są mozolne, medytacje wulgarne, a uprawianie hańbiące" [3].
Mimo to, nieustanny rozwój działalności rzemieślniczej i inżynierskiej spowodował
przekonanie, że budowle i zmyślne maszyny pozwalają człowiekowi na uniezależnienie
się od sił natury i to właśnie budowniczy i mechanik mogą stać się panami przyrody.
Warto tu zauważyć, że słowa mechanika i technika pochodzą od słów
greckich:
machina - sposób, podstęp,
techne - sztuka, nauka, rzemiosło, ale także biegłość, chytrość, przebiegłość.
Były to zatem działania,
dzięki którym można było - zdaniem ich twórców - "oszukiwać" prawa przyrody.
Zmiana stosunku do twórców techniki została zapoczątkowana dopiero
w epoce Odrodzenia, w XVI wieku. Zaczęły powstawać dzieła wyjaśniające tajemnice
techniki i wzbudzające zainteresowania intelektualne związane z zagadnieniami techniki.
Galileusz w XVII wieku jako pierwszy napisał, że maszyna nie może być czymś więcej
niż wykorzystaniem sił natury, że prawa przyrody można wykorzystywać na sposób
inżynierski, a nie magiczny. Wiedza matematyczna była dla niego uzupełnieniem
praktycznej myśli inżynierskiej.
Rozwój nauk ścisłych na przełomie XVII i XVIII wieku doprowadził
do przekształcania się w krajach zachodnich społeczeństw feudalnych w społeczeństwa
uprzemysłowione. Następne stulecie to wiek pary i elektryczności, wiek pierwszej
rewolucji przemysłowej. Gwałtownie narasta konieczność kształcenia w zakresie nauk
technicznych. Kartezjusz formułuje swoją ideę filozoficzną słowami: "myślę więc
jestem", która staje się podstawą prądu umysłowego, racjonalizmu. Zaczyna wydawać
się, że człowiek własnym umysłem może zmieniać dowolnie świat, może stać się
jego panem, bez udziału innych czynników sprawczych. Rodzi się kapitalizm, dynamiczny
okres rozwoju cywilizacyjnego ludzkości, w którym motorem działania i podstawową
wartością są kapitał i zysk.
Dochodzi do oderwania się kapitału od czynników społecznych,
determinujących harmonię i współżycie między różnymi społeczeństwami i różnymi
warstwami społecznymi. To rodzi nowe idee i ideologie polityczno-społeczne, socjalizm,
komunizm, nazizm, które prowadzą do dużych przemian społecznych, ale także - do
okrutnych wojen w XIX i XX wieku. Postęp techniczny staje się elementem rywalizacji
między narodami i czynnikiem sprawczym nie tylko ułatwiania życia człowiekowi,
ale i zabijania na skalę masową. Świat zawsze rozwijał się żywiołowo. W dobie
wspaniałego rozwoju nauki i techniki XX wieku wydawałoby się jednak, że dysponujemy
takimi możliwościami, aby ten rozwój, postęp - mimo wielorakich przeciwieństw -
odbywał się w sposób kontrolowany. Nie jest to łatwe i nigdy łatwe nie było.
Zauważmy na przykład, że w dobie zasadniczych przemian
cywilizacyjnych XVII, XVIII i XIX wieku, bazujących na technice, szkolnictwo
uniwersyteckie oparte na średniowiecznej scholastyce snobowało się w uprawianiu
dyscyplin czysto teoretycznych. Uświęcone tradycją kształcenie humanistyczne i
torujące sobie drogę kształcenie zawodowe stanowiły jaskrawe przeciwieństwa. Kierunki
inżynierskie - ignorowane przez uniwersytety - skazane były na samodzielne torowanie
sobie własnej drogi rozwoju.
Stąd też, powstające uczelnie techniczne, zafascynowane tematyką
inżynierską, z łatwością rezygnowały z humanistycznych treści kształcenia
osobowości przyszłej inteligencji. Doszło do rozbratu pomiędzy rozwojem nauk
humanistycznych i humanistyczno-społecznych a rozwojem nauk technicznych. Wydawało się,
że jedne mogą się obejść bez drugich. Na uczelniach technicznych pojawiły się
substytuty nauk humanistycznych w postaci nauk parahumanistycznych, takich jak ergonomia,
socjotechnika, ochrona środowiska, organizacja i zarządzanie przedsiębiorstwem,
zwiększających zasób wiedzy zawodowej, lecz o ograniczonym wpływie na rozwój
osobowości studiujących.
Dziś, na przełomie wieków, sytuacja nie jest dobra. Zdaniem
niektórych, światłych ludzi nawet dramatyczna. Żyjemy w epoce postindustrialnej, w
okresie fantastycznego rozwoju elektroniki, informatyki, telekomunikacji. Okazało się
jednak, że technokratyczny optymizm - ślepa wiara w zbawienie dla ludzkości z
korzyści z postępu techniki i technologii wyzwolił żywiołowe siły niszczycielskie,
nad którymi człowiek utracił panowanie. Pojmowanie nowoczesności i postępu jako
nieskrępowanej ekspansji, irracjonalne traktowanie wolności, okazały się fałszywe i
zaowocowały poczuciem nieograniczoności władzy, uprawnień i możliwości
współczesnego człowieka. Skoro tak, to dlaczego skomercjalizowany postęp nie potrafi
nakarmić głodnych mimo nadprodukcji żywności. Dlaczego największym zagrożeniem dla
egzystencji milionów ludzi staje się bezrobocie. Jest tak, bo apele i czarne scenariusze
nie są w stanie skłonić ludzi sytych do zmiany mentalności zorientowanej na
wydajność, zysk i konsumpcję. "Mimo wzniosłych idei o globalizacji świata, w
dalszym ciągu dominuje skłonność do traktowania postępu jako źródła władzy,
wygody i przyjemności bogatych" [4].
I w tym względzie "Szok przyszłości" Alvina Tofflera nie stanowi
pozytywnej alternatywy rozwiązania problemu. Autor znakomicie analizuje i definiuje
podstawowe cechy nowoczesnego świata, dynamikę życia w zmieniającej się
rzeczywistości, ale co nam postuluje? Postuluje przystosowanie się do nowych warunków,
do wymogów naszego czasu. Ten nasz czas i wymogi tworzymy my sami, kształtując
rzeczywistość na miarę aktualnego postępu nauki, techniki i technologii. Ale to
przystosowanie nie może polegać na modernizacji zachowań i uczenia się posługiwania
nową techniką. Nie można nie widzieć dziesiątków zagrożeń, które ona niesie.
Rozwój informatyki sprawia, że można włamać się do każdego systemu i siedząc
wygodnie w fotelu sterroryzować cały świat. Globalizacja rynku finansowego sprawia, że
zawirowanie na jednej giełdzie może pociągnąć za sobą dramatyczny w skutkach krach
ogólnoświatowy.
Nie chodzi zatem o przystosowanie się do szybko zachodzących zmian
strukturalnych i funkcjonalnych, ale o jakościową zmianę duchowych uwarunkowań naszej
samoświadomości, o zmianę anachronicznych modeli życia, o zmianę kryteriów
tożsamości człowieka. Technika sama w sobie nie jest ani zła ani dobra, o jej
pożytkach, znaczeniu i skutkach jej funkcjonowania decyduje zawsze człowiek. Technika
nie jest funkcją autonomiczną, nie tworzy ona wartości społecznych, ale im służy i
je materializuje. Pierre Francastel, socjolog kultury pisze, że "niestety, technika
dzisiejsza jest w rękach ludów bez kultury, tych które przyczyniły się najmniej do
rozkwitu ludzkości i które rozwijają się we wspólnej pogardzie dla zobowiązań i
rygorów" [4].
"Przyczyną braku kontroli nad funkcjonowaniem cywilizacji jest
ignorowanie konstytucyjnych kryteriów ludzkiego świata, które warunkują zachowanie
człowieczej skali w wykorzystywaniu twórczej kondycji rozumu. Jeżeli postęp
cywilizacji dokonuje się kosztem przyrody i bezpieczeństwa ludzi, to nie jest to wina
postępu ani cywilizacji, lecz samoświadomości człowieka, który wciąż wierzy, że
jest panem natury, ponieważ wydaje mu się, że inteligencja daje mu wyższość nad
naturą, dzięki której potrafi ujarzmić jej siły i może bez ograniczeń narzucać
przyrodzie swoją wolę. Tymczasem wciąż się przekonujemy, że im bardziej udaje nam
się przenikać tajemnice przyrody, w tym większym stopniu stajemy się od niej
zależni" [4].
Profesor Wiktor Zin w swym wykładzie inauguracyjnym w Politechnice
Krakowskiej w roku 1997 wyraził sentencją: "czuję więc jestem", obrazującą
zarówno podziw dla twórczych możliwości człowieka, jak i pokorę w stosunku do
niezbadanych sił i praw przyrody.
Co zatem czynić, aby nauki techniczne służyły nie postępowi w
ogóle, ale postępowi w służbie człowieka. Przytoczę w tym miejscy ponownie słowa
profesora Józefa Głomba: "W obecnej sytuacji - w tym okresie przełomu winniśmy -
pora najwyższa - zmienić styl myślenia. Trzeba zacząć odstępować od akcentowania
sfery materialnej. Słowo "postęp" musi zmienić treść. Filozofia siły, parcia
naprzód, dążenie do pozyskiwania rzeczy musi przestać być wyznacznikiem czasu" [1].
"Dominacja materii, ideologia posiadania ogranicza nasz horyzont
myślenia. Czyni go wąskim w przestrzeni i czasie" [1]. "Powszechny pragmatyzm
zniewala umysł i przymusza go do logiki rynku" [5].
"To musi się zmienić. Na plan pierwszy muszą wrócić znowu sprawy
wnętrza, odczuć. Dla szeroko rozumianej - troski o innych - znaleźć się musi
więcej miejsca i ... ciepła. Będzie to powrót supremacji ducha nad materią.
Zamknięty zostanie - trwający kilkaset lat grymas historii - przywrócona będzie
normalność" [1]. W tym miejscu nasuwa się, aby przytoczyć słowa z prologu do
Ewangelii św. Jana: "Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było
Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic
się nie stało, co się stało". Dla mnie jest to piękny hymn pochwalny prymatu ducha
nad materią, spisany ponad 1900 lat temu.
"Technika pełni rolę nośnika przeznaczenia. Wynosi człowieka
ponad naturę, naznacza go znamieniem wielkości a równocześnie wikła go w formy
wieloplanowego uzależnienia" [1]. Technika i nauki techniczne muszą stać się
etyczne. Taka jest ich przyszłość w nadchodzącym XXI wieku. Tylko wówczas sprostają
oczekiwaniom człowieka traktowanego nie jako przedmiot manipulacji rynkowych, ale podmiot
wszelkiego naszego działania.
Wojna w Serbii i Kosowie była dla mnie osobiście znakiem czasu.
Czasu, w którym z jednej strony bombardowano beznamiętnie, przy użyciu
najnowocześniejszej techniki cele w Serbii, z drugiej zaś dochodziło do tragicznego
exodusu ludności albańskiej z Kosowa. Te dwie rzeczywistości reprezentowały dwa
różne, bezduszne światy, oddalone i nieprzystające do siebie. Postęp w imię takich
idei dla mnie jest przerażający.
"Ukształtowanie wartości cywilizacyjnych wymaga rozumienia ich
ludzkiego rodowodu i sensu, jako dóbr materialnych, które powinny służyć człowiekowi
i udoskonalać jego życie, a nie panować nad nim i narzucać mu ujednorodniony
sposób życia. Równie ważnym nakazem moralnym jest liczenie się z przyrodniczymi
wartościami środowiska i rozwijanie cywilizacyjnych warunków życia w określonych
konstytucyjną potrzebą przestrzennych i kompetencyjnych granicach ludzkiego świata -
z poszanowaniem suwerenności świata natury" [4].
"Do kształtowania środowiska harmonijnego współistnienia -
dopełniania się - wartości cywilizacyjnych i przyrodniczych trzeba się duchowo
przygotować" [4]. Stąd konieczność humanizacji techniki, zbliżenia się nauk
technicznych do humanistycznych, konieczność odpowiedzialnego kształcenia i wychowania
młodej inteligencji technicznej.
Kazimierz Flaga