NASZA POLITECHNIKA
Najważniejszym celem życia jest przetrwanie - reszta to tylko dodatkowe premie.
Ayn Rand
Nazywam się Polański, imię - Zbigniew, syn Tadeusza.
Dawniej to po prostu wystarczało do stwierdzenia tożsamości. Później pojawił się
dowód osobisty, numer - dwie litery plus siedem cyfr i koniecznie: kto, gdzie
i kiedy go wystawił. Podobnie było z adresem: miasto, ulica i numer domu; potem
jeszcze kod pocztowy. Pojawiły się jednak komputery i zaczęło się!
I to nie tylko przy stwierdzaniu tożsamości, czy adresach, lecz
dosłownie w każdym obszarze naszego życia codziennego - nie mówiąc o zawodowym.
Komputery wtrącają swoje trzy grosze do wszystkiego, a w tym do
podstawowych czynności typu intelektualnego: liczenia, pisania i rysowania, pozyskiwania
i wykorzystywania niezbędnych informacji itp. Ma to ułatwiać nasze życie - i
ułatwia, ale też ma swoją cenę, którą chcąc nie chcąc płacimy.
Życie codzienne z komputerem
Życie codzienne składa się z wielu różnych czynności, które
wykonujemy nieomal automatycznie. Istnieje wiele książek, których tytuły rozpoczynają
się od: Życie codzienne, a potem np. ... w Pompei czy też ... w
średniowieczu itp. W każdym okresie było ono trochę inne; inne jest też życie
codzienne w erze komputerów. Rzecz w tym, iż - jak wykażę - poprzednio zmiany
w życiu codziennym następowały powoli; średniowiecze od Pompei dzieliły
stulecia. Zmieniały się pokolenia; syn uczył się od ojca, a dopiero wnuk wspominając
dziadka mógł dostrzec pewne zmiany.
Komputery wtargnęły gwałtownie w nasze życie i z miejsca
naruszyły pokoleniowy autorytet. Dzieciak, który ledwo umie czytać - już czyta Internet
dla dzieciaków (autentyczne!), a potem uczy ojca, jak wysłać maila. Rodzice
uczą się od dzieci jak obsługiwać komputer, a zdarzające się zbyt często
stwierdzenie: to już nie na moją głowę, bynajmniej nie dodaje im autorytetu.
Jeżeli dzieciak wysyła maila do kolegi - rówieśnika, a komputera używa do gier -
rodzice mogą tradycyjnie pisać listy i grać w brydża, gorzej jest z innymi sprawami.
Rozwińmy choćby przykładowo sprawę wzmiankowanego poprzednio kodu
pocztowego, czyli według oficjalnego nazewnictwa: pocztowego numeru adresowego.
Numer to liczba, a właściwie ciąg cyfr lub cyfr i liter - tworzących kod. To
komputery sprawiły, iż rozmnożyły się gwałtownie wszelkiego typu kody.
Najbardziej banalny dokument - to zaraz kod identyfikujący człowieka: PESEL - 11 cyfr
(dobrze, iż 6 pierwszych to data urodzenia), ale również NIP - 10 cyfr; na szczęście
nie trzeba ich pamiętać. Musi się jednak zdecydowanie pamiętać kod stanowiący tzw.
PIN - 4 cyfry, bez znajomości którego bankomat, w najlepszym przypadku, nas zignoruje
lub - co gorsze ukarze połknięciem karty bankomatowej. I adres nagle co najmniej
się podwoił - tradycyjny adres pocztowy (snail-mail) uzupełnia, a może już
poprzedza e-mail, a czasem jeszcze wypada podać faks. I oczywiście numer
telefonu, i to nie banalne 7 cyfr tradycyjnego telefonu, plus numery kierunkowe. Mnożą
się lawinowo komórki, a to oznacza kolejne 9 cyfr; na szczęście zapisane w
pamięci.
Oddzielna sprawa to kody bezpieczeństwa; od kodu zdalnego
odsłuchania telefonu z sekretarką, przez kod radia samochodowego, kod dodatkowego
oznakowania identyfikacyjnego samochodu itp., aż do kodów coraz powszechniejszych
systemów alarmowych: minimum 4 cyfry, których raczej nie można zapisać na
karteczce obok interfejsu systemu. Dobrej zabawy dostarczają jednak kody stanowiące
hasła na komputerach. Każdy użytkownik Windows zna rytuał występujący po
uruchomieniu systemu: Użytkownik - Hasło i ceremoniał zmiany: Stare hasło -
Nowe hasło - Potwierdź nowe hasło. Hasła to znaki, a w tym również cyfry;
jeżeli użytkuje się jeden własny komputer problem nie istnieje. Jeżeli jednak pracuje
w skomputeryzowanej instytucji - to należy znać hasła wielu komputerów. Użyłem
poprzednio określenia zabawy, gdyż kody te powinny zabezpieczać przed
zalogowaniem się w systemie nieuprawnionego użytkownika. Istotnie zabezpieczają, ale
tylko przed takim użytkownikiem, który nie przeczyta - napisanego przez anonimowego
autora - Pierwszego Profesjonalnego Podręcznika Hakera: Internet - Agresja i
Ochrona, a szczególnie rozdziału X: Programy łamiące hasła! A zalogowanie
się w systemie stanowi dopiero pierwszy krok w stronę komputerów.
Kody mają ułatwiać nasze życie, może byłoby to prawdą, gdyby
użycie kodu zastępowało żmudne podawanie wszystkich danych osobowych. Tak czynią
niektóre banki oferujące np. Kartę identyfikacyjną klienta. Powszechna praktyka
wszechwładnej administracji jest jednak inna - kod np. PESEL lub NIP to jeszcze jeden
element uzupełniający naszą tożsamość, wpisywany dodatkowo dla potrzeb systemu
komputerowego i to zwykle po ... nazwisku panieńskim matki. I w ten sposób systemy
komputerowe, a dokładniej użytkujący je urzędnicy - po prostu utrudniają nam życie
codzienne.
Pismo, liczby i grafika
Życie codzienne wymaga oczywiście umiejętności czytania i
pisania. Ludzie piszą w większości listy, a czasem podania, niektórzy piszą
stale w związku z wykonywanym zawodem - dokumentują wykonywane prace. Są i tacy,
którzy piszą artykuły i książki - dziennikarze i literaci. W większości pisany
tekst powinien być czytelny, stąd do niedawna, poza prywatnymi listami, pisało się na
maszynie i to przez kalkę (2 - 3 czytelne kopie). Dzisiaj już nawet prywatne listy
piszą niektórzy pod Wordem, WordPerfectem lub Ami Pro. A korzystanie
z poczty elektronicznej, z oczywistych przyczyn, wymusza pisanie z wykorzystaniem
programów typu Internet Mail, Pegasus Mail i kilku innych.
To dobrze, odeszło pojęcie kopii - wszystko ma formę oryginału.
Jeżeli chcemy zmienić tekst to nie ma problemu - korygujemy i ponownie drukujemy.
Jeżeli mamy problemy z ortografią, to w programie Word (MS Word 97) mamy wspaniałą
ikonę: ABC - Pisownia i gramatyka. I jeżeli zdarzy się, iż zamiast duch
- napiszemy, o zgrozo, dóh - to program proponuje natychmiast wybór: duh,
potem dopiero poprawnie duch, a dodatkowo: dób, dój i dół
- niewątpliwie ułatwi to nam życie, jeżeli tylko - i to bez komputera - będziemy
wiedzieć, iż duch pisze się przez ch, a duha to kabłąk w
zaprzęgu jednokonnym. To wszystko stanowi nic nie znaczący drobiazg wobec czegoś, co
określam mianem terroru nowej wersji. Dotyczy on całości oprogramowania
komputerów; jego istotę wyjaśnimy na przykładzie edytora Word. Obecnie powiedzenie Word
już nie wystarcza, gdyż - był i odszedł Word 2.0 PL; wyparty w roku1995 przez Word
6.0 PL dla Windows 3.1x. Rok później mamy już Word dla Windows 95, wersja
7.0x, czyli Word 6.0 skompilowany pod Windows 95. Mija jeszcze rok, a w pakiecie MS Office
pojawia się Microsoft Word 97 - oczywiście został on tak udoskonalony, iż jego
dokumenty nie mogą być bezpośrednio czytane przez poprzednie wersje. Ma on opcje zapisu
dla Word 2.0/6.0 itp. - tylko proponuję raczej tego nie robić, zwłaszcza gdy tekst jest
duży i uzupełnia go grafika, stąd pojawiły się też różne pomocnicze łaty.
Zresztą po co się trudzić skoro i tak na rynek oprogramowania wkracza Word 2000!
Przynajmniej wiadomo, dlaczego legalne oprogramowanie uszczupla nasz budżet, a Bill Gates
pretenduje do miana najbogatszego człowieka świata.
Program Word rozwiązuje drastyczne problemy z ortografią
Notabene, mając czasem okazję oglądać fotokopie oryginałów
arcydzieł literatury i patrząc na liczne, wielokrotne zmiany i poprawki obrazujące
proces twórczy - trochę żal, iż współcześni pisarze zostawią nam sterylną formę
ostateczną. Biedni też przyszli historycy, którzy nigdy nie dotrą do, tak cennych,
prywatnych listów wielkich ludzi, o ile korzystali oni z poczty elektronicznej. Nie
pomoże nawet zapis plikowy - kamienne tablice czy papirusy przetrwały tysiąclecia. A
kompakt może sygnalizować error już po zwykłym dotknięciu palcami.
Może najbardziej spektakularnym przykładem korzyści z użytkowania
komputerów jest pradawna czynność liczenia. Komputer jest zdolny do
zerojedynkowego zapamiętywania liczb i elektronicznego wykonywania elementarnych operacji
arytmetycznych: dodawania i odejmowania oraz mnożenia i dzielenia. Istnieje pojęcie tzw.
arytmetyki komputerowej z wszelkimi jej niezaprzeczalnymi zaletami oraz ...
kardynalnymi wadami, prowadzącymi do istotnych błędów numerycznych. Istnieją też
tzw. metody numeryczne, które bazując na 4 działaniach arytmetycznych
zapewniają, iż komputer stał się zdolny do uprawiania tzw. matematyki wyższej w
sensie rozwiązywania równań, całkowania, różniczkowania itp. Jeszcze ważniejsze
jest to, iż rozwijająca się, szczególnie w ostatnich latach, tzw. algebra
komputerowa - operuje już na symbolach, czyli dostarcza rozwiązań ogólnych i
ścisłych, o ile tylko ... są możliwe do uzyskania. Oznacza to, powracając do życia
codziennego, iż możemy np. łatwo prowadzić księgowość małej firmy - korzystając z
programu Excel, a inżynier korzysta rutynowo z programów Mathcad, Mathematica,
Maple, Derive itd.
Istnieje też grafika komputerowa, a to oznacza użytkowanie
komputerów zarówno przez artystę grafika lub filmowca (sekwencje lub wręcz całe filmy
animowane), lotników z ich symulatorami lotów, czy też inżynierów różnych dziedzin
tworzących komputerowo dokumentację techniczną. Projektując nowy twór techniki,
jeszcze przed budową modelu lub prototypu - można oglądać go z różnych stron, a
nawet zobaczyć jego działanie. Programów komputerowych jest tu szczególnie dużo, od
elementarnego programu Paint w Windows do specjalistycznego oprogramowania CAD
i oczywiście fascynującej techniki multimedialnej.
Przykłady zastosowań komputerów można mnożyć, lecz już powyższe
wystarczą do próby sformułowania bardziej ogólnych refleksji.
Kierunki i nieludzkie tempo
Komputery stworzyły już nowy świat - nazwijmy go umownie, za
Nicholasem Negroponte, autorem książki: Cyfrowe życie - cyfrowym światem.
Negreponte dał swojej książce podtytuł: Jak się odnaleźć w świecie komputerów.
Osobiście powiedziałbym raczej: Jak przetrwać w świecie komputerów, gdyż
łączę to ze smutnym faktem, iż - jak wykazują badania - 42% Polaków to tzw. analfabeci
funkcjonalni; umieją czytać, lecz nie rozumieją tego co czytają!
Rozwiązanie jest tylko jedno - należy poznać komputery i umieć je
użytkować. Tak jak w tradycyjnych tzw. szkołach przetrwania uczą przeżycia w skrajnie
prymitywnych warunkach, na łonie natury - tak należy ukończyć cyfrową szkołę
przetrwania. Przetrwania w świecie, na którym, tylko w roku 1999, sprzedano
ponad 100 milionów komputerów PC, nie wspominając o prawdziwych komputerach IBM:
AS/400, RS/6000, S/390 lub Netfinity stanowiących platformy serwerowe. Liczba samych
tylko procesorów szacowana jest prawdopodobnie - kto to właściwie policzy - na 30
miliardów. Oznacza to, że każdy z 6 miliardów mieszkańców Ziemi dysponuje
statystycznie 5 mikroprocesorami - nie jest to wiele przyjmując, iż każdy elektroniczny
zegarek to już jeden mikroprocesor. Dodatkowo należy w tym rachunku uwzględnić ...
psy, im bowiem też zaczęto wszczepiać chipy z numerem identyfikacyjnym (autentyczne!).
Tylko czekać, aż ktoś wpadnie na pomysł, a Sejm - w swojej nieomylności (por.
ustawa dotycząca języka polskiego) - uchwali, aby każdemu z nas implantować chip -
PESEL, a uchylającemu się od płacenia podatków jeszcze dodatkowo: chip - NIP.
Porzucając jednak ironiczną dygresję, należy stwierdzić, iż
poważnym problemem jest co innego. Nakładają się mianowicie - i to są niezaprzeczalne
fakty - dwa trendy: (1) oszałamiające tempo zmian technologii informacyjnej oraz
(2) wzrastająca liczba ludności na świecie. A wzrost ludności, jak wykazuje
cała dotychczasowa historia, to w najlepszym przypadku narastająca wzajemna konkurencja
w tym gigantycznym wyścigu szczurów. O tych i podobnych sprawach pisze Charles
Handy w swojej książce: Głód ducha, o znamiennym podtytule: Poszukiwanie
sensu w nowoczesnym świecie. Nie można też zapomnieć, iż demografowie
szacują, że obecne roczniki '80, które staną się 50-latkami w roku 2030, będą żyć
w otoczeniu już nie 6 lecz 8 miliardów współmieszkańców Ziemi - będzie więc aż o
1/3 ciaśniej; to znacząca różnica. Ci, którzy mają obecnie około 20 lat
odnoszą się może z niecierpliwą ironią do starszych osób, które mają kłopoty z
bankomatem, mikrofalówką, magnetowidem lub automatyczną zmywarką do naczyń. Mam
znajomego, który zachodzi do mnie regularnie dwa razy w roku - zmieniam mu czas w
jego elektronicznym zegarku. Wiem też, iż nigdy jeszcze nie użył poprawnie timera
w magnetowidzie, nie wspominając o Show View.
Rzecz w tym, iż dzisiejsi 20-latkowie nie uświadamiają sobie, że
wśród dorastającego obecnie siódmego miliarda ludności Ziemi są również uczniowie
szkoły podstawowej, którzy uczą się z podręcznika Informatyka 2000 - podręcznik
dla szkoły podstawowej. I to uczą się tego, co niektórzy z obecnych 20-latków
poznają, niestety, dopiero na studiach. Jednym z wielu przykładów jest przeglądarka MS
Internet Explorer, prezentowana multimedialnie na dołączonej do podręcznika płycie
CD-ROM. Oni na studiach nie będą mieli żadnych problemów z Internetem, a jak staną
się całkiem dorośli, będą już może używać swobodnie komputera kwantowego. Otwarte
pozostaje więc pytanie: jak my powinniśmy postępować, aby nie pozostać w tyle,
a tym samym przegrać z konkurencją? A tempo zmian technologii informacyjnej
jest wręcz nieludzkie.
Obecnie młody człowiek, rozpoczynający studia, w nadziei na
ciekawe życie w godziwych warunkach, powinien wiedzieć, iż studia to - jak mówią
matematycy - warunek konieczny, natomiast warunkiem dostatecznym jest ustawiczne
kształcenie. Tempo zmian jest tak duże, że każdy przystanek oznaczać może
wypadnięcie z kursu. Do tego należy się psychicznie przygotować, gdyż niektórzy
mogą tego tempa po prostu nie wytrzymać.
Cyfrowy świat - to świat, w którym dominuje informacja. A
informację tę pozyskuje się, a następnie zapisuje i przetwarza. Przyjrzyjmy się
faktom dotyczącym np. zapisu informacji - w pierwszej połowie lat 80 dysk twardy
mógł pomieścić ok. 10 MB, jednak w drugiej połowie lat 90 - dysk o pojemności 10 GB
jest czymś normalnym. Występuje więc mnożnik 1024, gdyż 1 GB = 1024 MB, czyli
w przybliżeniu - oszacujmy raczej z nadmiarem - przez okres 20 lat nastąpiła
1000-krotna zmiana! Zmieniają się też pamięci zewnętrzne: odeszły całkowicie
dyskietki 360/720 kB (5,252 ), na naszych oczach odchodzą
dyskietki 1,44MB (3,52 ) - są po prostu zbyt małe dla plików
multimedialnych. W praktyce dominują płytki CD (650 MB), przy czym najbardziej
istotne jest to, iż każdy już może wypalić sobie własny krążek. Wymaga to
jedynie zorganizowania dostępu do nagrywarki i kupienia względnie taniej płytki -
operacja liczona jest w minutach, zależnie od prędkości nagrywarki. Zastanawiające
jest jednak to, iż w stosunkowo krótkim okresie pojawiły się już nowe
rozwiązania - płyty DVD (Digital Versatile Disk), aktualnie ok. 3 GB, najbliższa
przyszłość 8,5 GB, a potem 17 GB; obserwując tendencje rozwojowe - nie sądzę,
aby to był koniec ... .
Ten sam proces dotyczy rozmiarów pamięci operacyjnej RAM; swego czasu
Bill Gates przekonywał nas, iż 640 kB każdemu powinno wystarczyć. Do teraz mu
to wspominają, gdyż aktualny przewodnik Microsoftu "PCc
99 Guideline" zaleca 64 MB, a lada moment będzie to już 128 MB; poczekajmy na
produkty programistyczne o kryptonimie c 2000. A to oznacza mnożnik
200 w tym samym okresie około 20 lat!
I oczywiście procesor; poczciwy IBM XT miał częstotliwość zegara
ok. 5MHz. Obecnie popularne procesory PC (wersje Pentium, Celeron i inne) to
częstotliwości do 500 MHz, lecz już wiadomo o nowych procesorach, których
częstotliwości zbliżają się do 1 GHz. Znane jest tzw. prawo Moorec a, emerytowanego prezesa Intela, według którego moc
procesorów podwajała się co 18 miesięcy: procesor 80286 to 2,66 MIPS (milionów
rozkazów na sekundę), ale już Pentium II - to 750 MIPS. Tu również występuje więc
mnożnik rzędu 200! I tak dzieje się z wszystkimi elementami PC: od procesora, przez
pamięć RAM, dysk twardy, napędy CD/DVD-ROM aż do kart graficznych, dźwiękowych
i telewizyjnych; dotyczy to również monitorów, drukarek, skanerów itd. Moja
drukarka integruje funkcje: kopiarki, skanera - OCR, faksu; oczywiście może też
laserowo drukować. Podawanie szczegółów nie ma sensu - zmienią się zasadniczo w
następnym kwartale.