KRAKÓW - 17 CZERWCA 1999 |
I tak oto jestem świadkiem rzeczy niezwykłej. Ileż to
listów słano z Wawelu do Watykanu w sprawach najistotniejszych dla naszego narodu. Ile
poselstw formowano tu, by zyskać dla Polski przychylność Stolicy Apostolskiej. Tak
było za Piastów, Jagiellonów, Wazów.
A oto ja - ze swoim Rektorem - mamy możność uścisnąć ręce Samego
Papieża, spojrzeć w Jego oczy. Nikt Go nie niesie w lektyce. Jest tuż przy nas, stąpa
po tej samej ojczystej ziemi. Piotr naszych czasów, równie łaskawy dla wszystkich,
których spotkał na swej drodze. Niepojęte są Boże Wyroki.
Równie mocno z Nim kochamy każdy wawelski kamień i każdą pieśń
tu śpiewaną. Wszystko co formuje fundament Ojczyzny.
Bo On jest Polakiem.
Wiktor Zin
Fot. J. Zych
...Wielu z nas mogło ucałować pierścień Piotrowy i zamienić kilka zdań z Papieżem. Przeżycie było ogromne, dla wielu pozostanie ten dzień w pamięci jako jeden z najważniejszych w życiu. Takim też pozostanie dla naszej uczelni, Politechniki Krakowskiej... Kazimierz Flaga |
Jako "krakus" z dziada-pradziada zawsze kiedy idę na
Wawel, a do Katedry w szczególności, odczuwam przyspieszone bicie serca. Tutaj, jakby w
pigułce, skoncentrowana jest historia Polski, Krakowa, kościoła krakowskiego. Tu miało
miejsce tyle ważnych i podniosłych wydarzeń w dziejach państwa, narodu, kościoła.
Wawelska Katedra, jak w czasie homilii mówił Ojciec Święty, "kryje wraz z
grobami świętych, władców i bohaterów narodowych, dzieje miłości - tej miłości,
która życie dla braci czyni darem dla Chrystusa". Tym razem wzruszenie i siła
przeżyć była spotęgowana. Brałem udział, razem z innymi członkami Senatu
Politechniki, w Mszy Świętej celebrowanej przez Papieża, dziś gościa, kiedyś
gospodarza tej arcykatedry!
W porównaniu z innymi wydarzeniami czasu wizyty to spotkanie z Ojcem
Świętym miało charakter niemal kameralny. Brało w nim udział niecałe tysiąc osób
zgromadzonych wokół konfesji świętego Stanisława. Ja miałem to szczęście, że
mogłem być wśród zaproszonych. Po przykrości, jaką była choroba Papieża
uniemożliwiająca Jego udział w spotkaniu na Błoniach dwa dni wcześniej, dane mi było
przeżyć wielką radość i wzruszenie, jakie udzielają się chyba wszystkim w Jego
obecności. Czas oczekiwania na przybycie dostojnego Pielgrzyma upłynął na modlitwie i
rozmyślaniach. Modlitwie dziękczynnej za ten szczególny dar spotkania, modlitwie w
intencji Ojca Świętego. Rozmyślania moje skupiały się wokół wielkich symboli. Msza
Święta odprawiana była przy konfesji świętego Stanisława, nazywanej przecież
Ołtarzem Ojczyzny (Ara Patriae). Wystawiono relikwie tego świętego. Przed konfesją
znajdował się krzyż z diademów książęcych, ofiarowany Katedrze przez księcia
Bolesława Wstydliwego i jego żonę świętą Kingę. Obok znajdowała się włócznia
świętego Maurycego, relikwia ofiarowana Bolesławowi Chrobremu przez cesarza Ottona III.
Obie te pamiątki, przechowywane na codzień w skarbcu Katedry w kaplicy św. Małgorzaty,
nie są dostępne dla zwiedzających. Dopiero wizyta tak dostojnego Gościa-Pielgrzyma
uzasadniła ich ekspozycję. Wszystkie one, obok grobów królów, biskupów, wieszczów,
wodzów uzmysławiają ciągłość i wielkość historii naszych dziejów. Uzmysławiają
wielkość i godność tysiącletniego biskupstwa krakowskiego: pierwszy polski święty -
biskup krakowski (św. Stanisław), pierwszy polski kardynał - biskup krakowski (Zbigniew
Oleśnicki), jedyny polski Papież - biskup krakowski.
Ojciec Święty przybył na Wawel przy dźwiękach dzwonu Zygmunta,
odprawił Mszę Świętą ze wspomnieniem św. Brata Alberta i wygłosił krótką
homilię. W homilii dziękował Bogu, że może ponownie stanąć przy konfesji, że jako
biskup krakowski mógł mieć udział "w tej wielkiej duchowej spuściźnie"
i że może "z jej bogactwa czerpać siłę i natchnienie jako biskup Rzymu".
I jak zawsze sercem ogarniał wszystkich obecnych ciesząc się i dziękując "za
ich obecność, za tę wspólnotę jaką stanowimy wszyscy wokół sarkofagu, wokół
konfesji śwętego Stanisława, pierwszego patrona Polski".
Udział w tym spotkaniu, po którym JM Rektor wręczył Ojcu Świętemu
medal i dyplom Honorowego Senatora i Profesora Politechniki Krakowskiej, na zawsze
zostanie mi w pamięci jako wielkie, wzruszające i pewnie niepowtarzalne przeżycie.
Jako reprezentant w Senacie PK grupy pomocniczych pracowników nauki
Wydziału Mechanicznego zawsze po posiedzeniach informuję swoich wyborców o ich
przebiegu. Oczywiście i po tym absolutnie nadzwyczajnym "posiedzeniu"
rozesłałem informacje i moje wrażenia. Od kilku osób w odpowiedzi przeczytałem, że
tego jednego, tej możliwości spotkania z Ojcem Świętym zazdroszczą mi jako
senatorowi. Nic dodać, nic ująć.
Jan Bielski
Największe przeżycie duchowe a zarazem patriotyczne - tak z
perspektywy czasu jawi mi się Msza Święta w Katedrze Wawelskiej, celebrowana przez Ojca
Świętego Jana Pawła II, na którą miałem zaszczyt być zaproszony jako członek
Senatu Politechniki Krakowskiej, uhonorowanego uczestnictwem w tym niezwykłym wydarzeniu.
Niezwykły, bo kameralny charakter nabożeństwa stworzył atmosferę
bezpośredniego kontaktu z Ojcem Świętym. Kontaktu, który dany był nielicznym i który
sprawił, że uczestnictwo w nim odczułem jako ogromne wyróżnienie. Niezwykłość
obrzędu potęgowała atmosfera miejsca, Katedry Wawelskiej, świątyni, która była
świadkiem największych wydarzeń w historii Polski.
Polski Papież celebrujący Eucharystię w tym świętym miejscu
Polaków to z całą pewnością również wydarzenie historyczne.
Za umożliwienie mi uczestnictwa w tym wspaniałym wydarzeniu
religijnym, patriotycznym i historycznym czuję ogromną wdzięczność.
Wojciech Buliński
To równo dwadzieścia lat, odkąd Papież sam do nas przybył, aby
się z nami spotkać.
Jaką przebyliśmy drogę od tego pierwszego spotkania? Od
oszołomienia i upojenia otwierającymi się szansami - do próby uzyskania odpowiedzi na
nasze najbardziej intymne problemy. Wierzymy, że będąc bliżej Niego - zrozumiemy.
I wreszcie - jest. Dotykamy Jego ręki nie wierząc, że może nas w
tym tłumie wyróżnić. Ale oto staje się cud - klękamy w pokorze przed - człowiekiem.
Takim jak my, który z nami rozmawia jak z dawno niewidzianymi przyjaciółmi i uśmiecha
się z wyrozumiałością. Lecz patrzy w oczy każdemu z nas. Nie czujemy się już tylko
częścią anonimowego tłumu. Jesteśmy z Nim.
Wielkość ma ludzki wymiar.
Marcin Chrzanowski
Jan Paweł II - to imię zna każdy człowiek. Moim marzeniem było
zobaczyć tego niesamowitego człowieka z bliska.
I oto spełniło się moje pragnienie; nie tylko mogłam ujrzeć Ojca
Świętego, ale również ucałować Jego papieski pierścień. Dotykając Jego dłoni
czułam niesamowite ciepło i nieopisane szczęście.
Co jeszcze? Nie wiem... byłam zaszczycona obecnością Ojca Świętego
i poczułam się lepszym człowiekiem.
Katarzyna Gajewska
Dzień 17 czerwca 1999 roku, a konkretnie jego przedpołudnie, na
stałe wpisze się w mojej pamięci. Już samo przejście w togach ulicą Kanoniczą
znamionowało wielkie wydarzenie. Wraz z upływem przebywanej (krótkiej przecież) drogi
wzrastały emocje. Nawet kolejne kontrole nie zmąciły tego świątecznego nastroju.
Wreszcie Katedra, zajęcie miejsca i oczekiwanie na Ojca Świętego. Miejsce sprzyjające
refleksji na temat przemijania tego świata, naszej narodowej i państwowej historii na
trwałe związanej z Kościołem, przyszłości i tej ziemskiej, i tej późniejszej.
Zaduma nad spostrzeżeniem, że przecież było wielu godniejszych ode mnie, aby
uczestniczyć w Mszy Świętej odprawianej przez Ojca Świętego w Katedrze na Wawelu, co
miało przecież dużą wymowę i niepowtarzalny nastrój. Przyszły także na krótko na
myśl wspomnienia z lat działalności w duszpasterstwie akademickim w czasie studiów i
spotkania opłatkowe z Kardynałem Karolem Wojtyłą, a nawet przesłuchania na SB przy
Placu (o ironio) Wolności. Bardzo mi utkwiło także w pamięci krótkie spotkanie z
Ojcem Świętym już po Mszy Świętej, podczas Jego przejścia do Wikarówki na
śniadanie. Najpierw spełniona nadzieja, że będę blisko Ojca Świętego, później
radość, że aż tak blisko.
Przechodząc obok nas - członków Senatu Akademickiego Politechniki
Krakowskiej - Ojciec Święty zadał tradycyjne już chyba pytanie: skąd jesteście? Odpowiedź,
że z Politechniki, z Wydziału Inżynierii Lądowej, na którym pracował Sługa Boży
Jerzy Ciesielski, była dla mnie dopełnieniem tego, co przeżyłem na Wawelu w ten
niezapomniany czerwcowy poranek, co pozostało na zawsze w pamięci.
Kazimierz Furtak
Swoistą, istotną cechą spotkania Senatu Politechniki Krakowskiej
z Ojcem Świętym Janem Pawłem II było odniesienie się Jego Świątobliwości do
zorganizowanego, zintegrowanego zespołu ludzkiego, złożonego z wielu różnych
specjalistów, wzajemnie uzupełniających swoje profesje w imię perfekcyjnego opanowania
całokształtu prowadzonej, rozległej problematyki.
Tego rodzaju wielospecjalistyczne zespoły są ponadto rękojmią
jawności działań, niezbędnej dla zachowania etyki postępowania i odpowiedniego doboru
specjalności. Wobec współczesnego bardzo rozbudowanego i zróżnicowanego stanu wiedzy,
jednostka nie jest w stanie zapewnić odpowiedniej biegłości profesjonalnej we
wszystkich dziedzinach wchodzących w zakres podejmowanej, poważniejszej działalności.
Rozwijanie i stosowanie metod pracy w zespołach wielospecjalistycznych stało się więc
nieuniknione wobec współczesnych uwarunkowań.
Zasada ta nie zawsze rozumiana ani uznawana, mimo jej oczywistości,
znalazła się w orbicie zainteresowań Ojca Świętego Jana Pawła II, co nadało jej
odpowiednio wysokie znaczenie i walor obligatoryjności.
Należy podkreślić, że emanacja niezwykłej osobowości Jana Pawła
II była przekazem zobowiązującym silniej niż słowa.
Podniosły nastrój w czasie Mszy Świętej, celebrowanej przez Ojca
Świętego, potęgowała znakomita architektura Katedry Wawelskiej. Zebrani odczuwali
przemożny wpływ piękna tej architektury, doskonale integrującej sztuki
współtworzące to dzieło. Dzieło powstałe i zachowane do dziś, dzięki biegłości
profesjonalnej specjalistów - współautorów, ich talentów, aspiracjom twórczym i
ideowym, a także, co równie ważne, dzięki światłym działaniom aktualnych mecenasów
i inwestorów, rozumiejących istotę twórczości artystycznej i znaczenie odpowiednich
warunków realizacji procesu twórczego.
Okazywanie przez Ojca Świętego Jana Pawła II zainteresowania
Politechniką Krakowską, jej metodami pracy i osiągnięciami - jest przejawem uznania
potencjału twórczego i operacyjnego uczelni, stanowiącego silną bazę w dążeniach do
osiągania wysokich jakości działań na rzecz SACRUM.
J. Tadeusz Gawłowski
Bóg obdarzył nas wspaniałymi, dwutygodniowymi rekolekcjami. Jest
to wielki dar dany nam, Polakom, na czas trudnych przemian. Przybył do nas Jan Paweł II,
aby głosić prawdę i poświadczać ją sobą, że "Bóg jest
miłością".
Podczas tych rekolekcji ukazuje nam dobro, kieruje na drogę prowadzącą do
Boga i jednocześnie dodaje sił strudzonym wędrowcom mówiąc: idź tą drogą, na
pewno potrafisz, przecież Bóg zbudował tę drogę dla ludzi, dla ciebie także.
A mógłby - i miałby do tego pełne prawo - powiedzieć każdemu z nas: popatrz, ile
zła i grzechu w tobie i wokół ciebie. On jednak mówi, że nawet jeśli upadłem,
to trzeba się podnieść i iść dalej Bożą drogą, wspomagać się modlitwą i
zawierzeniem.
Ojciec Święty, jak nikt inny, umie uczyć nas miłości do Ojczyzny.
Uczy tej miłości ludzi nauki, przypominając o posłudze myślenia, w której nie może
zabraknąć spraw Ojczyzny. Uczy polityków i sędziów w parlamencie odpowiedzialności
za losy Ojczyzny w ich rękach spoczywające. Uczy rolników mówiąc o wartości ziemi
ojczystej, gdzie nawet ptaki śpiewają po polsku. Uczy każdego z nas... A przy
pożegnaniu na lotnisku swoją wypowiedź zaczyna od przywołania Ojczyzny, ziemi
umiłowanej, której błogosławi i prosi nas wszystkich, abyśmy dokładali starań w
budowanie Polski umocnionej duchem wzajemnej miłości. Jakżeż to Jego
"uczenie" nas Ojczyzny kontrastuje z prawie powszechnym wymazywaniem tego słowa
w mediach.
Wiedziałem sprzed lat, że zawsze umiał rozmawiać z młodzieżą.
Podczas tych rekolekcji okazało się, że kolejne pokolenie młodych tak szybko i tak
dobrze Go rozumie. Wie o co Mu chodzi, chętnie z Nim rozmawia. A nawet więcej, szuka z
Nim kontaktu. Przychodzi pod dom biskupi i czeka na Jego słowo. Chcą być z Nim. Tak jak
my, młodzi sprzed lat.
To rekolekcyjne nauczanie odbieraliśmy przez te dwa tygodnie
"całymi sobą". Na zamyślenie, na rozważanie nie było nawet czasu. Ale już
wkrótce po zakończeniu pielgrzymki otrzymaliśmy pełne teksty homilii, wystąpień.
Trzeba teraz nad tymi tekstami usiąść i przemyśleć. Co z nich jest skierowane przede
wszystkim do mnie? Jak powinienem się zmienić, co w swoim życiu naprawić, aby iść
wskazaną przez Niego drogą?
W Krakowie, w ostatnim dniu pobytu Jana Pawła II w Polsce, na terenie
Katedry Wawelskiej przyjął Ojciec Święty z rąk rektora Politechniki Krakowskiej
nadaną Mu przez Senat Akademicki godność Honorowego Senatora i Profesora mojej uczelni.
Przy tej okazji powiedział, że Politechnika także Go formowała. To wszystko jest dla
nas, społeczności akademickiej Politechniki wielkim wyróżnieniem. Być może wielu z
nas jeszcze z tego faktu nie zdaje sobie w pełni sprawy; nie czuje jeszcze, jak wiele
znaczy przyjęcie przez Ojca Świętego nadanej Mu przez Senat godności. Z czasem
będziemy wszyscy uzmysławiać to sobie coraz lepiej. Jest to zdarzenie bez precedensu.
Żadna bowiem uczelnia w świecie nie może się poszczycić tym, że wśród członków
jej senatu jest sam Ojciec Święty. Jest to wielkie wyróżnienie, ale również
zobowiązanie. Dla nas wszystkich.
Janusz Kawecki
Czy po dwóch miesiącach można oddać ducha i atmosferę ze
spotkania z naszym Ojcem Świętym i uczestnictwa we Mszy Świętej w Katedrze na Wawelu?
Trudno jest przekazać wszystkie emocje towarzyszące temu spotkaniu, które było
ukoronowaniem przeżyć w kończącej się pielgrzymce Ojca Świętego. Ważne jest jednak
to, co najbardziej nam utkwiło, co może znaleźć zastosowanie w codziennym życiu.
Najpierw wielka radość, iż będziemy uczestniczyć we Mszy Świętej
odprawianej przez Ojca Świętego i będziemy stosunkowo blisko Niego. Czy to jest
wyróżnienie, nagroda, czy przypadek, na ile ten fakt nam, uczestnikom i całej
społeczności Politechniki pomoże w dalszym życiu i działaniu?
Każda Msza Święta, a szczególnie z Ojcem Świętym, stwarza
atmosferę do modlitwy, dopinguje do rachunku sumienia i analizy naszej drogi
postępowania - tak było i tym razem. Już sam fakt rannego spotkania (szósta godzina)
na ul. Kanoniczej, szybki marsz po bruku starej ulicy uświadamiający nam, iż od wieków
tędy spieszyli nas znakomici poprzednicy, księża profesorzy, podobnie jak my ubrani w
togi. Czy my jesteśmy ich godnymi następcami, pod względem etycznym i naukowym?
Wszystko to mogliśmy przemyśleć w czasie oczekiwania na rozpoczęcie Mszy Świętej w
murach Katedry, jakże starej i pełnej historii Polski. W Katedrze, w której dokładnie
od 600 lat spoczywają doczesne szczątki świętej Jadwigi, Królowej Polski,
odnowicielki pierwszego naszego uniwersytetu. W tych murach, i to z naszym kochanym Ojcem
Świętym, mogliśmy się razem modlić, tak samo jak to było przed 38 laty, kiedy
rozpoczynałem studia w Krakowie. Jest to wielka radość, gdyż będąc obecnie
Namiestnikiem Chrystusa dla mnie jest nadal duszpasterzem akademickim, który razem z
moimi kolegami, starszymi i rówieśnikami, wędrował po górach, odbywał wycieczki
kajakowe, co w tamtych czasach było ewenementem.
W naukach Ojca Świętego szukamy zawsze wskazań, aktualnych drogowskazów postępowania. Tym razem najważniejszym dla mnie było przesłanie skierowane do alumnów seminarium. Ojciec Święty prosił "...o wszelkie dary Ducha Świętego, jakich potrzebujecie, aby swego powołania strzec...". Mówił do przyszłych kapłanów, ale czy również nie do nas? Czy nie odnosi się ono także do obranej przez nas drogi? Czyż nie jest naszym zadaniem strzec powołania nauczycielskiego "...i z miłością je wypełniać i uczynić je światłem dla świata w trzecim tysiącleciu." Papież przypomina nam o naszym powołaniu, które powinniśmy realizować z miłością i na pożytek nas wszystkich, a przede wszystkim zgodnie z wolą i pomocą Ducha Świętego, mimo problemów związanych z przemianami, trudności finansowych, organizacyjnych, wzajemnych zawiści.
W realizacji tej drogi powinno nam być pomocne Osiem Błogosławieństw, które Ojciec Święty wybrał dla nas jako przesłanie całej pielgrzymki.
Andrzej Stokłosa
Spotkanie z Ojcem Świętym na Wawelu było dla mnie spotkaniem z
Kimś bardzo bliskim, sercem i umysłem. Miałem to szczęście dzięki mojemu bratu
Kazimierzowi - lekarzowi, że zetknąłem się z Księdzem Karolem Wojtyłą kiedy jeszcze
był wikariuszem w parafii w Niegowici. A potem... wiele kolejnych spotkań zawsze
pełnych uroku, prostoty i niezapomnianych przeżyć. I tak w czasie tego spotkania na
dziedzińcu przed Katedrą na Wawelu patrząc na Ojca Świętego odtwarzałem sobie
niektóre spotkania z różnych okresów i okoliczności...
W trudnych latach sześćdziesiątych prowadziłem grupę
amerykańskiej młodzieży z organizacji Experiment in International Living. Pragnieniem
ich było spotkanie z ówczesnym Biskupem Diecezji Krakowskiej ks. Karolem Wojtyłą.
Ksiądz Kanclerz Kurii zastrzegł wówczas, aby w czasie spotkania Księdzu Biskupowi nie
zadawać pytań politycznych, gdyż uprawnionym do udzielania informacji w tym względzie
jest wyłącznie Ksiądz Prymas - wówczas Stefan Wyszyński.
Spotkanie przebiegało bardzo miło. Kiedy nadeszła możliwość
zadawania pytań jeden z uczestników, dziennikarz "New York Herald Tribune"
zadał pytanie: "Z jakimi największymi problemami musi walczyć Kościół
katolicki w Polsce?" Nie pomógł apel o pominięcie tego pytania... Odpowiedź
Księdza Biskupa Karola Wojtyłły, po chwili zadumy, brzmiała: "Kościół
katolicki w Polsce, zresztą jak na całym świecie, musi nieustająco walczyć... z
grzechem śmiertelnym." Oklaskom nie było końca...
Po kilku tygodniach, po wyjeździe grupy, otrzymałem egzemplarze
dziennika "New York Herald Tribune" z fotografią na pierwszej stronie Księdza
Biskupa Karola Wojtyły oraz tytułem: "Kościół Katolicki w Polsce walczy z
grzechem śmiertelnym". Mieliśmy z tego powodu trochę radości, ale również i
przykrości.
Kiedy przyklęknąłem, aby złożyć głowę na ręce Ojca Świętego,
usłyszałem jak towarzyszący Ksiądz Biskup Stanisław szepnął "to jest Leszek
Stolarski". Podniosłem oczy, które spotkały się z oczami Ojca... były pełne
ciepła i pogody. Dotykiem palców na moim policzku jakby wrócił - do czegoś, co tkwi
gdzieś głęboko nie tylko w pamięci...
Bolesław Stolarski